Messalina czy Madonna – kanon w sztuce, czyli jak chcemy, by nas widziano.

Kanon, jaki obowiązuje w przedstawianiu człowieka w sztuce, bywa zmienny. Tak przynajmniej mnie uczono, tak mówią mądre książki. Widzę jednak, że to co jest jego istotą pozostaje niezmienne, niezależnie od czasu i miejsca, w jakim powstają wizerunki ludzi ważnych, wielkich, mających władze – bo to o nich chcę dzisiaj powiedzieć kilka zdań. Zmieniają się tylko detale.

Jak przedstawić kobietę, matkę, prawie idealną, godną naśladowania przez poddanych?
Skromnie ubrana, z dzieckiem na ręku – kwintesencja idei.

 

 

Powiecie – toż to Madonna!

 

 

Madonna często ma być przedstawiana jako troskliwa matka. Trzyma więc małe dziecko na ręku, na kolanach, bywa, że karmi je piersią. Nie są to jednak sposoby przedstawiania kobiety-matki zarezerwowane dla powszechnego w katolicyzmie, prawosławiu i nie tylko wizerunku Madonny, czyli Marii matki Jezusa.
Nie są to odkrywcze formy wyrazu artystycznego, ale nie są też przypisane do jakiejś demonicznej istoty – jak czasem czytam w mailach i komentarzach.
Przedstawiam wam dzisiaj jeden z posągów przypominający typowe madonny różnych czasów.

 

 

 

Messalina z Brytanikiem Fot. Ricardo André Frantz. Na licencji CC BY-SA 3.0

 

 

 

To typowa poza jaką często spotyka się w rzeźbach religijnych, kościołach, kapliczkach różnych odłamów chrześcijaństwa. Tym razem przedstawiona jest jednak kobieta, która była na przeciwnym biegunie wstrzemięźliwości seksualnej – Valeria Messalina.

 

Messalina

 

 

Urodziła się koło roku 20 naszej ery. Pochodziła z dobrej rzymskiej rodziny, była spokrewniona z rodziną Marka Antoniusza i cesarza Augusta. W 39 roku wydano ją za mąż za Klaudiusza, późniejszego cesarza, który w 41 roku zastąpił na tronie Kaligulę. Był sporo starszy od Messaliny, liczył sobie w dniu ślubu 48 wiosen i miał za sobą dwa nieudane małżeństwa.
Klaudiusz to ciekawa postać. Bardziej historyk niż polityk. Starał się przetrwać w rzymskiej rodzinie, gdzie los niepełnosprawnego syna nie był łatwy.
Mąż Messaliny pojawia się na kartach Nowego Testamentu. A konkretnie Dziejów Apostolskich.

 

 

„Udał się też do Tarsu, aby odszukać Szawła. A kiedy [go] znalazł, przyprowadził do Antiochii i przez cały rok pracowali razem w Kościele, nauczając wielką rzeszę ludzi. W Antiochii też po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami. W tym czasie właśnie przybyli z Jerozolimy do Antiochii prorocy. Jeden z nich, imieniem Agabos, przepowiedział z natchnienia Ducha, że na całej ziemi nastanie wielki głód. Nastał on za Klaudiusza. Uczniowie postanowili więc, że każdy według możności pośpieszy z pomocą braciom, mieszkającym w Judei. Tak też zrobili, wysyłając [jałmużnę] starszym przez Barnabę i Szawła. W tym także czasie Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana,” Dz. 11,25-12,2

 

„Potem opuścił Ateny i przybył do Koryntu. Znalazł tam pewnego Żyda, imieniem Akwila, rodem z Pontu, który z żoną Pryscyllą przybył niedawno z Italii, ponieważ Klaudiusz wysiedlił z Rzymu wszystkich Żydów. Przyszedł do nich, a ponieważ znał to samo rzemiosło, zamieszkał u nich i pracował; zajmowali się wyrobem namiotów. A co szabat rozprawiał w synagodze i przekonywał tak Żydów, jak i Greków. Kiedy Sylas i Tymoteusz przyszli z Macedonii, Paweł oddał się wyłącznie nauczaniu i udowadniał Żydom, że Jezus jest Mesjaszem.” Dz. 18,1-5

 

 

Ów głód miał miejsce koło roku 46 a wygnanie 49.

Młoda żona Klaudiusza miała pełne zaufanie męża. Przez wiele lat robiła co chciała, a wyczyniała rzeczy, jakie mogą zaskoczyć nawet ludzi żyjących dzisiaj, w czasach gdy tak zwana swoboda obyczajów jest bardzo duża.
Messalina lubiła seks – to nic złego, gdyby nie jej sposoby na zaspokajanie tych potrzeb. Wybierała sobie kochanków z różnych grup, a ci nie mieli raczej prawa odmowy cesarzowej. Ta młoda kobieta, tych którzy nie byli jej ulegli lub w jej oczach jakoś jej zagrażali, szybko wysyłała na tamten świat. Szła w zawody z prostytutkami i dla zabawy uprawiała ten fach. Nie przejmowała się opinią innych, uznając się za mistrzynię intrygi. Wszystko uchodziło jej płazem do dnia, w którym zdradziła swoich sprzymierzeńców – wyzwoleńców cesarskich. Straciła ich ochronę, przestali tamować dopływ informacji o wyczynach żony do Klaudiusza. Gdy urządziła sobie ślub z kolejnym kochankiem, jej dobra passa się skończyła. Prawie całe rozbawione towarzystwo, obecne na imprezie ślubnej straciło życie.

Cesarz miał dosyć i zadziałam w stylu rzymskich Augustów.

 

Barwne życie Messaliny nie przeszkodziło jej w portretowaniu się z synem na ręku, w pozie, która budzi całkiem inne skojarzenia.
To tylko rzeźba i aż rzeźba, która niesie przekaz dla maluczkich – cesarzowa to piękna, troskliwa, młoda matka. Chciałaby tak ją przedstawiano i znalazła środek ku temu.
To nie pierwszy taki wizerunek w sztuce, ukazujący kobietę czule trzymającą dziecko, a jednocześnie w pozie mówiącej „to nie przeciętni Kowalscy”. Wcześniej tak przedstawiono na przykład Ejrene z Plutosem.

 

Wizerunki mają za cel przekazanie idei, a ta jest prawie nie zmienna od tysiącleci.
Nauka, jaką wyciągam z tego posągu Messaliny z małym synem na ręku, jest warta zapamiętania.

 

 


Bogowie i władcy są przedstawiani w sposób, który ma coś mówić o nich np. mam władzę, jestem troskliwą matką, kocham dziecko.

Poza, gest są tylko nośnikami idei.


 

 

Kobieta, która robi sobie portret z dzieckiem na kolanach, nie uważa, że jest boginią. Ona tylko używa tego samego środka, by przekazać swoje przesłanie, mające odbiorcy powiedzieć coś konkretnego o niej.

Pewne gesty, pozy zdominowały przedstawienia bogów, demonów, władców, bo niosą pewien przekaz np. o sile. Same w sobie nie są jednak boskie czy demoniczne, nie zrobią boga czy demona z używającej ich osoby.

 

Ważne by po tych pozach, gestach nie oceniać z góry na przykład posągów, obrazów.
O przypadkach tak zwanych Wenus paleolitycznych, pisałam wam już na Podkopie w artykule o kobietach starożytności.
Łatwo uznać coś za boga/boginie, doszukiwać się demonicznych wpływów – to takie barwne, kręci i ubarwia życie. Jednak każdy medal ma dwie strony, a tam orzeł może mieć dziesiątki znaczeń i wiele gatunków 😉

 

Żywe są idee, a żyją one wśród ludzi, dlatego nadal tym samym czułym gestem przytulamy dziecko, chcąc pokazać, że kochamy, chronimy. Tak też będziemy pokazywać naszych liderów, przywódców i bogów, przez kolejne stulecia. Nadal jesteśmy ludźmi jak ci żyjący 500, 1000 i 5000 lat temu.

 

Beata

 


Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).

Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” 🙂


 

Brak komentarzy

Komentarze trzymające się tematyki artykułów na Podkopie są publikowane niezależnie od tego, czy są pozytywne czy negatywne. Te zawierające wulgaryzmy, hejterskie, spamujące linkami niezwiązanymi z komentowaną treścią, nie są publikowane. Obrażanie innych komentujących, osoby wymienione w artykule lub mnie, autora Podkopu, zaowocuje blokadą konta.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »