Pazuzu – współczesna kariera starożytnego demona

Pazuzu to jedna z nielicznych postaci świata starożytnego, która zrobiła karierę we współczesnym kinie. Pewnie kojarzysz go, niekoniecznie pamiętając jego imię. Chudy, człekopodobny stwór, o twarzy zwierzęcej, a jednak mającej ludzki rys. Duże wyłupiaste oczy i otwarte wąskie usta, powodują pewien dyskomfort, oglądając jego wizerunki. Podwójne skrzydła, szponiaste stopy, łuski na ciele, ogon jak u skorpiona, nie budzą sympatii i chęci zbliżenia się do tej istoty.
Ta hybryda ludzko-ptasio-psia w pierwszym tysiącleciu przed naszą erą, na terenie Mezopotamii, była potężnym demonem panującym nad gwałtownymi wiatrami.

 

Dzisiaj słowo demon kojarzy się jednoznacznie ze złym duchem, w którym nie ma nic dobrego, który dokucza istotom żywym, czasem przejmuje ich ciała.
Sam wizerunek Pazuzu może przywodzić na myśl dzisiejsze wyobrażenie diabła zamieszkującego piekło.
Skojarzenie wydaje się dość proste i chyba to zdecydowało, że ten starożytny demon stał się bohaterem kultowego filmu „Egzorcysta” z 1973 roku.
W filmie pojawia się jego posąg wielkości człowieka, co jest dość zaskakujące, gdy widz wie z kim ma do czynienia.

 

W starożytnej Mezopotamii demony nie były tak jednoznacznie złymi istotami, jak widzimy je dzisiaj. Miały ogromną moc, specjalnie nie przejmowały się losem ludzi – tak jak my dzisiaj losem istot innego gatunku. Bywało, że szkodziły ludziom, ale mogły być też ich obrońcami przed innymi demonami.
By wykorzystać potężnego Pazuzu, jako tarczę do odparcia niebezpieczeństw, trzeba było zwrócić jego uwagę na siebie, ale ostrożnie. Zrobić to na tyle pokornie i dyskretnie, by za bardzo nie zainteresował się delikwentem, który zawraca mu głowę.
Wykorzystywano do tego celu talizmany.
Były małe, a im mniejsze, tym bezpieczniejsze dla używającej go osoby.
Zwykle nie były to nawet wizerunki całego demona a jedynie jego głowy. Koralik w jej kształcie, maleńka ozdoba wystarczyła, by groźne oczy Pazuzu zajęły się niebezpiecznymi dla człowieka pobratymcami demona.

 

O ratunek i ochronę zabiegały głównie kobiety, które były narażone na ataki Lamasztu. Była to demonica o paskudnej fizjonomii, która miała upodobanie w nękaniu kobiet w ciąży, połogu, karmiących oraz nienarodzonych dzieci i noworodków. Była śmiertelnie niebezpieczna.

 

Pazuzu odpierał jej ataki na noszącą jego wizerunek osobę. Amulet był formą powiedzenia mu: „szanuje cię, czczę, proszę o pomoc”. Bardzo ostrożnie jednak obchodzono się z wizerunkami demona.
Nie ma wielkich posągów ani jego, ani innych demonicznych bytów czczonych w starożytnej Mezopotamii.
Odnalezienie takiego wielkiego posągu, co widać w pierwszych scenach „Egzorcysty”, jest więc czymś, co pozwolisz, że nazwę to nienaturalnym, wbrew wierze starożytnych. Stworzenie takiej figury świadczyłoby o zaniku instynktu samozachowawczego.

 

Chociaż demony nie były jednoznacznie złe lub dobre, to nie były przyjaciółmi ludzi. To były byty z innej półki, o innej mocy niż śmiertelnicy. Spotkałam się ze stwierdzeniem, że przez magię manipulowano nimi. Nie zgodzę się z tym.
Zbyt mało wiemy o relacjach człowiek-demon-bóg w starożytnej Mezopotamii, by tak twierdzić.

 

Widzę to tak – teraz będzie porównanie, które najbardziej mi pasuje do tej relacji, ale może nieco zaszokować.

My, jako ludzie troszczymy się o zwierzaki. Czasem mamy swoich pupili, wśród nich nawet świnki, gąski. Nic jednak nie ogranicza nas, by inne świnki, gąski zjadać, trzymać w warunkach urągających standardom moralnym – bo przecież człowiek to brzmi dumnie. Nie zapewniamy im minimum potrzeb jak bezpieczeństwo, właściwy pokarm. Czasem jednak spojrzenie jakiejś gąski w stadzie czy świnki idącej na rzeź potrafi nas poruszyć na tyle, że wykupujemy nieszczęsne stworzenie z rąk rzeźnika i dajemy mu dożywocie w domu lub tak zwanych farmach sanktuariach.
To od naszego widzimisię, zależy czy daną istotkę rozszarpiemy i zjemy, czy będziemy chronić i tulić. Oczywiście pewne drobiazgi jak spojrzenie, jakieś zaskakujące zachowanie, mogą nas nastawić dobrze lub wrogo do stworzonek, które spotykamy na swojej drodze.

 

Tak mniej więcej wyglądała relacja demony – ludzie w starożytnej Mezopotamii. Muszę dodać jeszcze, że jak to bywa wśród ludzi, tak było i wśród demonów — różni bywają. Jedni bardziej uczuciowi, drudzy wredni, inni myślą tylko o sobie i zaspokojeniu swoich zachcianek.

 

Zastanawia mnie współczesna beztroska w wykorzystaniu wizerunków starożytnych bogów, demonów i innych bytów duchowych.
Nie wierzymy już, jako społeczeństwo w świat duchowy, wszystko, co według nas istnieje i jest prawdziwe to tylko materia to, czego można dotknąć, skosztować?

 

Być może w swojej wielkiej arogancji uważamy, że cała wiedza starożytnych była tylko błądzeniem we mgle i światem baśni, mających wytłumaczyć starożytnym nieznane im zjawiska i prawa rządzące światem.

 

Nie mówię tu, że Pazuzu gania dzisiaj po świecie i jest dokładnie taki, jak o nim mówi nasza maleńka wiedza z czasów, gdy był szanowanym panem wiatrów. Jest jednak dziwna kontynuacja w opisach pewnych bytów duchowych, która ciągnie się przez tysiąclecia, przez różne ziemie.
Lamasztu, przed którą chronił kobiety i dzieci Pazuzu, występuje w innych kulturach, zmienia tylko imię. Podobnie jest z innymi czczonymi w starożytności bytami jak na przykład Królowa Nieba czy Matka Bogów.

 

 

Królowa Nieba – bogini wszech czasów cz1

http://www.podkop.com/2013/10/25/o-artemidzie-efeskiej-teoriach-spiskowych-i-swastyce/

 

 

Czy nasza zabawa starożytnymi symbolami, amuletami, których znaczenia i mocy nie poznaliśmy do końca, nie jest arogancją?

 

Oczywiście symbole mają takie znaczenie i moc, jakie im nadamy. Dobra swastyka w sporej części świata jest od osiemdziesięciu lat symbolem śmierci, wojny, pogardy dla innych.
Symbol to jednak coś innego niż osoba, duchowy byt – te trwają niezmiennie, oczywiście, jeżeli wierzymy w świat duchowy.

 

Jako ludzie kultury zachodniej z jednej strony wyśmiewamy nadnaturalne, racjonalizujemy wszystko, a z drugiej wierzymy w moce kamieni, drzew. To tylko różnorodność w ramach normalnej cywilizacji czy też objaw pogubienia się, utraty korzeni?

 

Beata

 

Wizerunek Pazuzu ze zbiorów Muzeu Louvre

 


Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).

Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” lub zostając Patronem Podkopu.

 


 

Brak komentarzy

Komentarze trzymające się tematyki artykułów na Podkopie są publikowane niezależnie od tego, czy są pozytywne czy negatywne. Te zawierające wulgaryzmy, hejterskie, spamujące linkami niezwiązanymi z komentowaną treścią, nie są publikowane. Obrażanie innych komentujących, osoby wymienione w artykule lub mnie, autora Podkopu, zaowocuje blokadą konta.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »