Wrzesień to jeden z najładniejszych miesięcy w roku. Kończy się lato, ziemia wydaje swoje owoce. Pola, sady, ogrody są pełne wszelkiego dobra. Chociaż spora część tego jest już w spiżarniach i silosach, to jednak nadal można cieszyć się jabłkami i śliwkami na drzewach.
To ten cudny czas dojrzałych winogron, młodego wina, ogniska, w którym pieką się ziemniaki. Kolorami wrzesień także dopieszcza oko, syci zmysły nie tylko smakiem i zapachem. W wielu językach swoją nazwę wywodzi od rzymskiej i nadal pozostaje septembrem, czyli miesiącem siódmym. To jeden z wielu elementów rzymskiego ducha, jaki nadal reguluje nasze życie. Te pozorne drobiazgi jak nazwy miesięcy czy dni, tradycje czy wierzenia mówią o nas, naszej kulturze, systemie wartości, wierzeniach, więcej niż byśmy chcieli. Wrzesień, chociaż to siódmy miesiąc jednocześnie był i jest w wielu kalendarzach początkiem roku. Tak jest w koptyjskim i etiopskim. Kościół prawosławny rozpoczyna nim rok liturgiczny a w kalendarzu żydowskim przypada święto Rosz HaSzana, będące w sumie Nowym Rokiem. Chociaż początkiem roku jest w religijnym kalendarzu żydowskim miesiąc o nazwie nissan.
Miesiące z kalendarza żydowskiego nie odpowiadają 1:1 kalendarzowi, którym my się posługujemy. I tak nissan to w zasadzie kwiecień, ale lekko przesuwa się, zabierając kilka dni z marca lub w drugą stronę z maja. Podobnie jest z tiszri, który zwykle pokrywa się z wrześniem, urywając jednak jakieś dni z sierpnia lub października.
W dziejach świata we wrześniach działo się sporo nie tylko na polach i w sadach. Były dobre rzeczy, były też trudne i takie, które zmieniły przyszłość.
We Wrześniu 52 roku p.n.e. w bitwie pod Alezją, Juliusz Cezar pokonał Galów. Chociaż mieli oni miażdżącą przewagę. Około 50 000 Rzymian i ich sojuszników, stanęło przeciw Gallom, których mogło być nawet 400 000. Była to też jedna z najkrwawszych bitew w historii. Zginęło w niej około 250 000 Galów i prawie 13 000 walczących po stronie Cezara. Ten zryw i powstanie Galów stało się ich gwoździem do trumny. Galia stała się bardzo mocno zromanizowaną prowincją. Wielki wódz powstania Wercyngetoryks skończył jako jeniec i trofeum wiedzione w tryumfie Cezara a po nim uduszony.
W końcu września 63 roku przed naszą erą urodził się Oktawian August. Tego cesarza chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, tak naprawdę to on ustanowił cesarstwo w Rzymie.
Rzym za jego panowania stał się wzorcowym imperium i potęgą dla tych, które przyszły później. Można powiedzieć, że 2 września 31 roku p.n.e. był jego dniem – to wtedy legiony dowodzone przez niego, pokonały pod Akcjum wojska Antoniusza i Kleopatry.
Za jego panowania miał początek okres względnego spokoju nazywany Pax Romana. Chociaż wiele narodów nie nazwie pokojem tego okresu swojej historii i stosunków z Rzymem.
August na pewno był jedną z osób, które zmieniły historię Europy, a teraz tak niepoprawnie politycznie napiszę, a przez Europę wpłynęły na całą resztę ziemi i ludów. Można udawać, że tak nie było, zaklamywać ideologiami historię a jednak… Wpływ ten był czasem rozwojowy, dobry, popychający do przodu cywilizacje a czasem destrukcyjny.
Prawie trzy stulecia przed narodzeniem Augusta, wrzesień 331 roku p.n.e. odcisnął się mocno na dziejach świata Greków i Persów. 18 lub 20 września Aleksander Macedoński, prowadząc swoją armię do Azji, przekroczył Tygrys. Szykował się do ostatecznego starcia z Dariuszem III.
Obydwie armie w ostatnich dniach września lub pierwszym dniu października stanęły naprzeciw siebie pod Gaugamelą.
Armia Perskiego władcy była kilkukrotnie większa od wojsk Macedończyka. Jednak ten był genialnym strategiem, co pokazało całe jego życie. Wróć – był genialnym strategiem, gdy trzeba było prowadzić do walki armię. Jako polityk i władca myślący o przyszłości, założeniu dynastii, losie podbitych ziem po jego śmierci był kiepski.
Ostatniego września lub jak chcą inni, dzień później, Aleksander pokonał Persów, miał w swoim ręku ziemie od Morza Jońskiego przez Anatolię, Persję a droga w głąb Azji, do Indii stała otworem. Był to jednak też moment, gdy wygrała w nim chęć parcia dalej na wschód. Oddalenie od Macedonii i Grecji oraz ich sposobu życia rozdmuchało w nim upodabnianie się do przepychu i tyranii na modłę wschodnich królestw. Jak to się skończyło, wiemy.
Koniec września to nie był dobry czas do prowadzenia bitew przez Persów. Chociaż we wrześniu 480 roku weszli do Aten, spalili miasto i Akropol, wydawało im się, że łamią właśnie ducha Greków. Jednak ci nie zachowywali się jak uciekające z podkulonym ogonem cienie bohaterów dawnej Hellady. W tym czasie przygotowywali się do wielkiej bitwy.
W ostatnich dniach września 480 roku p.n.e. Grecy pokonali wielką flotę Persów w bitwie morskiej stoczonej u wybrzeży Salaminy. Dziesięć lat wcześniej, 12 września 490 roku p.n.e. Ateńczycy pokonali Perską armię pod Maratonem.
Pięć stuleci później inne wielkie i pewne siebie imperium zostało pokonane i zawstydzone w lasach Europy. W 9 roku n.e. Imperium Rzymskie w bitwie w Lesie Teutoburskim straciło legiony.
Bitwa w Lesie Teutoburskim i tajemniczy obóz rzymski z Turyngii
Chociaż bitwa ta teoretycznie ustanowiła granice Rzymu na Renie, a na południu na Dunaju to jednak dzisiaj coraz częściej przekonujemy się, że nasza wiedza o tych czasach i sytuacji politycznej, militarnej może nie być kompletna a może nawet błędna. Rzymskie obozy odkryto po drugiej stronie Dunaju, jeden aż w Brnie. Jednak nie on mnie najbardziej ciekawi, a ten, który był rozlokowany pod Trenczynem, zaledwie 120 km w linii prostej od Bielska-Białej. Maszerowały rzymskie legiony jednak jeszcze bliżej Polski, bo doszły do Ołomuńca, zaledwie 100 km od Bielska-Białej.
Wrzesień to jednak nie tylko wojny zmieniające ludzi, granice królestw i kierunek, w jakim podąży świat. 3 września 590 roku biskupem Rzymu został Grzegorz Wielki. Pochodził z dobrej rzymskiej rodziny, był dobrze wykształcony, znał klasztorne życie. Był papieżem tylko 14 lat, a jednak wywarł mocne piętno na zachodnim chrześcijaństwie i Rzymie.
Były to czasy śmierci antyku, narodzin wieków średnich i ogólnego chaosu na ziemiach dawnego Zachodniego Imperium Rzymskiego. Nie będę teraz rozpisywać się o nim, bo nawet skrócona wersja opowieści o Grzegorzu wymagałaby kilku kartek A4. Wspomnę za to o jednym ciekawym „dziele” – to jemu zawdzięczamy nową nazwę grobowca cesarza Hadriana, który jest od czasów Grzegorza zwany Zamkiem Anioła. Podczas zarazy miał się na mauzoleum ukazać anioł chowający miecz, co papież odczytał jako koniec zarazy.
Chociaż przez wieki budynek pełnił różne funkcje, należy do budowli, bez których Rzym trudno sobie wyobrazić. Nazwę go nawet jednym z symboli Wiecznego Miasta.
Grzegorz Wielki zmarł wiosną 604 roku.
18 lat później, we wrześniu 622 roku, dzieje się coś, co na zawsze zmieni świat. Mahomet opuszcza Mekkę, idzie do Medyny. Muzułmanie wkraczają na arenę dziejów.
1300 lat później 13 września wybucha wielki pożar Smyrny.
Jest to ostatni akt dobijania greckiej Jonii i chrześcijańskiej Anatolii. Smyrna to jedno z miast Apokalipsy. Ważne miasto- symbol. Dla mnie to miasto wypełnionego proroctwa. Pisałam obszernie o Smyrnie w cyklu Miasta Apokalipsy. Jej ostatnim dniom poświęciłam artykuł „Pożar Smyrny – proroctwo się wypełnia”.
Warto pamiętać o tym, co się stało i w jakich okolicznościach umierało to piękne miasto. To lekcja-ostrzeżenie, chociaż historia uczy i Biblia mówi „To, co było, jest tym, co będzie; a to, co się stało, jest tym, co się stanie. I nie ma nic nowego pod słońcem” w Koheleta 1; 9.

Do napisania.
Beata
Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).
Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” lub zostając Patronem Podkopu.

Brak komentarzy
Komentarze trzymające się tematyki artykułów na Podkopie są publikowane niezależnie od tego, czy są pozytywne czy negatywne. Te zawierające wulgaryzmy, hejterskie, spamujące linkami niezwiązanymi z komentowaną treścią, nie są publikowane. Obrażanie innych komentujących, osoby wymienione w artykule lub mnie, autora Podkopu, zaowocuje blokadą konta.