Świątynia Asklepiosa w Pergamonie była znanym miejscem pielgrzymek starożytnych Greków i nie tylko. Szli tam gdy dopadła ich choroba, szwankowało zdrowie. Śmiało można powiedzieć, że to była przychodnia boga Asklepiosa.
Jego świątynie nosiły nazwę asklepionów i były dla starożytnych jednocześnie przychodnią lekarską, szpitalem, sanatorium ale i miejscem gdzie dzieją się cuda.
Początek kariery
Asklepios bywa nazywany Eskulapem. To syn Apolla i Koronis. Można powiedzieć, że był wcześniakiem, który przyszedł na świat przez cesarkę wykonaną na jego martwej matce przez tatę Apollina.
Koronis była kochanką Apollina. Będąc już w ciąży z nim zakochała się w innym. Gdy boski kochanek się o tym dowiedział wpadł w szał i kazał siostrze Artemidzie, zabić ją. Później z martwego ciała Koronis wyrwał nienarodzonego jeszcze Asklepiosa.
Po tacie Asklepios odziedziczył dryg do leczenia. On oraz jego dzieci, a zwłaszcza córki są ściśle powiązane z leczeniem, uzdrawianiem. Synowie zostali lekarzami i brali udział w wojnie trojańskiej.
Imię jednego z jego synów znają wielbiciele owadów. Najpiękniejszy motyl naszych (i nie tylko) łąk jakim jest Paź Królowej nosi łacińską nazwę Papilio machaono na cześć Machaona asklepiosowego syna.
Z córek Asklepiosa na pewno znacie z imienia Hygieie, choć raczej w formie higiena. Była czczona wraz z ojcem jako bogini zapobiegania chorobom, higieny.
Przedstawiano ją z wężem, którego karmi z miski, kielicha. To ten symbol
Tak to od XVIII wieku symbol farmacji. Znajdziecie go na szyldach aptek.
Ciekawe, że stare symbole od pewnego czasu panoszą się we wszystkich dziedzinach życia.
Nasza cywilizacja jest tak przesiąknięta przeszłością, jej symboliką, że czasem trudno dojść co z czego i kiedy powstało. Nie zmienia to faktu, że od jakichś 200 lat odgrzebuje się starą symbolikę i używa, czasem w kontekście luźno nawiązującym do pierwotnego znaczenia, czasem mocno z niego wynikającym jak w przypadku farmacji i medycyny.
Skuteczny lekarz
Asklepios, był zbyt dobry w swoim fachu i źle skończył się jego pobyt na ziemi. Został zabity przez Zeusa bo leczył zbyt skutecznie i ludzie przestali umierać.
Po śmierci jego ciało wylądowało na niebie jako gwiazdozbiór Wężownika.
W 1604 roku Asklepios puścił oczko ludziom.
W gwiazdozbiorze Wężownika obserwowano bardzo spektakularne widowisko jakim jest wybuch supernowej. Obserwował ją sam Kepler, a dzisiaj to co po niej pozostało nosi nazwę SN1604.
W pełnym zakresie promieniowania wygląda tak.
Imionami tego boga – Asklepios i Eskulap, nazwano także dwie planetoidy.
Jego świątynie były odwiedzane przez chorych w takim samym celu jak my dzisiaj udajemy się do przychodni lekarskiej. Diagnoza była stawiana w oparciu o sny.
Chory przychodził do Asklepionu gdzie układano go na podłodze w specjalnych pomieszczeniach do snu. By było przytulniej i pacjenci czuli obecność wielkiego lekarza Asklepiosa, po podłogach pełzały węże.
Te beznogie stworzenia towarzyszące mu to węże eskulapa.
W Polsce można przy dużej dozie szczęścia spotkać go w Bieszczadach. U nas dorasta do 150 cm na południu Europy do 2 m.
Na podstawie snu stawiano diagnozę i podejmowano leczenie lub chory wstawał uzdrowiony. Jest sporo starożytnych relacji o takich uzdrowieniach, o ogromnej ilości wot składanych na lub przy posągach w Asklepiejonach.
Oznacza to, że te metody działały.
Pergamońska biblioteka
Z pergamońskim Asklepionem był związany Galen (II wiek n.e.). To tam pobierał nauki. Nie było wtedy lepszego miejsca do studiowania wiedzy jaką zgromadziła ludzkość, bo to właśnie w Pergamonie istniała okazała Biblioteka.
Czy była równa, większa czy mniejsza od tej aleksandryjskiej nie dowiemy się.
Wiadomo, że 200 tyś zwojów z Pergamonu Antoniusz podarował Kleopatrze.
Dzisiaj uznaje się, że to Aleksandria miała większe zbiory.
Jak było naprawdę?
Nie wiemy ponieważ liczby są tylko szacunkowe.
Galen – lekarz kilku cesarzy
Jednak to w Pergamonie pobierał nauki i czytał zwoje zgromadzone w bibliotece, jeden z najsławniejszych lekarzy starożytności.
Anatom, który uczył się anatomii praktycznie – krojąc zwierzaki. Fizjolog badający jak w organizmach żywych krążą płyny.
Galen to postać znana i dzisiaj jako lekarz, fizjolog, filozof, nadworny medyk kilku cesarzy rzymskich.
Powiem szczerze, nie przepadam za gościem.
Owszem dorobek naukowy miał ale krojenie zwierzaków żywcem nie jest dla mnie do przyjęcia. Wiwisekcje małp i świń były dla niego sposobem zdobywania wiedzy.
Czy kroił ludzi w ten sposób ? Nie wiemy.
No i gość nie popisał się, jak dla mnie, podczas epidemii o czym przeczytacie w artykule Zaraza, która zabiła Imperium Rzymskie – zaraza Antoninów.
Skoro przy medycynie starożytnej jesteśmy to wspomnę jeszcze o czymś o czym na pewno słyszeliście – o przysiędze lekarskiej nazywanej przysięgą Hipokratesa.
Przysięga swoim oryginalnym brzmieniu wygląda tak:
„Przysięgam na Apollona lekarza, na Asklepiosa, Hygieje, i Panaceje oraz na wszystkich bogów i boginie, biorąc ich na świadków, że wedle mej możności i rozeznania będę dochowywał tej przysięgi i tych zobowiązań.
Mistrza mego w tej sztuce będę szanował na równi z rodzicami, będę się dzielił z nim mieniem i na żądanie zaspokajał jego potrzeby: synów jego będę uważał za swoich braci i będę uczył ich swej sztuki, gdyby zapragnęli się w niej kształcić, bez wynagrodzenia i żadnego zobowiązania z ich strony; prawideł, wykładów i całej pozostałej nauki będę udzielał swym synom, synom swego mistrza oraz uczniom, wpisanym i związanym prawem lekarskim, poza tym nikomu innemu. Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i rozeznania ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy.
Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją.
Nie będę operował chorych na kamicę, pozostawiając to ludziom zawodowo stosującym ten zabieg.
Do jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, nie po to, żeby świadomie wyrządzać krzywdę lub szkodzić w inny sposób, wolny od pożądań zmysłowych tak wobec niewiast jak i mężczyzn, wobec wolnych i niewolników.
Cokolwiek bym podczas leczenia, czy poza nim, z życia ludzkiego ujrzał, czy usłyszał, czego nie należy na zewnątrz rozgłaszać, będę milczał, zachowując to w tajemnicy.
Jeżeli dochowam tej przysięgi, i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu tej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; jeżeli ją przekroczę i złamię, niech mnie los przeciwny dotknie.”
Dzisiaj lekarze składają przysięgę zmienioną nieco, z tekstem przyjętym w 1948 roku jako „Deklaracja Genewska” czyli zmodyfikowaną wersję przysięgi Hipokratesa.
To jej tekst:
„Przysięgam uroczyście że, życie moje poświęcę służbie ludzkości;
nauczycieli moich szanować będę za wiedzę, którą im zawdzięczam;
zawód mój wykonywać będę z sumiennością i godnością;
troska o zdrowie chorych będzie moim pierwszym obowiązkiem;
powierzone mi ich tajemnice szanować będę;
podtrzymywać będę ze wszystkich moich sił honor i szlachetne tradycje mego zawodu;
koledzy moi będą mi braćmi;
nie dopuszczę, by religijne, narodowe, rasowe, polityczne lub społeczne względy były przeszkodą w spełnianiu mego obowiązku wobec cierpiącego;
mieć będę najwyższy szacunek dla życia ludzkiego już od chwili jego poczęcia;
nie użyję mej wiedzy lekarskiej przeciw prawom ludzkości nawet pod presją groźby;
z własnej woli, na mój honor uroczyście oświadczam, że tej przysięgi dochowam.”
Przysięga ta zmienia się coraz bardziej. Jej punk ciężkość z chorego i troski o jego dobro, ochrony życia dzisiaj skupia się naprawdę na lekarzu.
Tak przysięgają dzisiaj w Polsce medycy:
Przyjmuję z szacunkiem i wdzięcznością dla moich Mistrzów nadany mi tytuł lekarza i w pełni świadomy związanych z nim obowiązków przyrzekam:
obowiązki te sumiennie spełniać;
służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu;
według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując im należny szacunek;
nie nadużywać ich zaufania i dochować tajemnicy lekarskiej nawet po śmierci chorego;
strzec godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamić, a do kolegów lekarzy odnosić się z należną im życzliwością, nie podważając zaufania do nich, jednak postępując bezstronnie i mając na względzie dobro chorych;
stale poszerzać swą wiedzę lekarską i podawać do wiadomości świata lekarskiego wszystko to, co uda mi się wynaleźć i udoskonalić.
Pergamoński Asklepiejon powstał, jak podają starożytni, jako dowód wdzięczności za uzdrowienie. Wiemy, że od IV w. p.n.e. Działał jako miejsce kultu i leczenia. Kolejni władcy Pergamonu aż po cesarzy rzymskich rozbudowywali go i upiększali.
Do samego centrum tej świątyni uzdrowiska wiodła droga nazywana Świętą. Miała 18 m szerokości i była otoczona z obydwu stron rzędami kolumn podtrzymującymi dach.
Po bokach drogi stały mały sklepiki, stragany.
Nie wiem jak wam, ale mnie to kojarzy się z współczesnymi sanktuariami różnych religii. Do nich też prowadzi zazwyczaj długa droga, a przy niej stoją stragany z dewocjonaliami, jedzeniem, pamiątkami. Tam pewnie handlowano również tego typu towarami.
Telefos – syn Herkulesa
Na końcu kolumnada otaczała starszą część Asklepionu, okrągły budynek nazywany heroonem Telefosa.
Heroon to świątynia, miejsce kultu bohatera w starożytnej Grecji. Bardzo często wznoszone na jego prawdziwym lub domniemanym grobie.
Pergamon był mocno związany z Telefosem, synem Herkulesa. To on według Homera wskazał Grekom drogę do Troi. Jego historia jest opowiedziana na części fryzów z ołtarza Zeusa.
Wracając do Asklepionu, główną jego częścią był ogromny dziedziniec liczący 110 m na 130 m, z trzech stron otoczony kolumnadą. Od strony wschodniej po 12 schodach prowadzących w dół pielgrzymi, chorzy, schodzili do serca Asklepionu. Znajdowała się tam rotunda, w której spano i proroczo śniono, i sama świątynia Asklepiosa Sotera.
Była to owalna budowla z dachem kopułowym z otworem w środku.
Wiele wskazuje na to, że to właśnie na tej pergamońskiej świątyni wzorowano sławny rzymski Panteon.
W Asklepionie były pomniki bogów, fontanny, baseny.
To woda miała kluczowe znaczenie w asklepiosowym leczeniu.
By liczyć na uzdrowienie trzeba było zastosować się do kilku reguł.
Poza nocą w towarzystwie węży, trzeba było złożyć krwawą ofiarę Asklepiosowi.
Bez zabicia jakiejś żywej istoty, składając ją w ofierze bogom zdrowia nie miał szans odzyskać nikt.
Starzy bogowie pragnęli krwi, wiele krwi, choć dzisiaj lubimy o tym nie pamiętać.
Beata
Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).
Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” lub zostając Patronem Podkopu.