Miedziany zwój z Qumran – mapa do skarbu świątynnego

Miedziany zwój odnaleziony w 1952 roku w 3 jaskini w Qumran to jedno z najciekawszych odkryć XX wieku. Chociaż Qumran obdarowało archeologów, biblistów i wszystkich ciekawych historii, rozwoju grup religijnych na przełomie er w Ziemi Świętej całą biblioteką manuskryptów to jednak ten zwój jest wyjątkowy. Jest on znany wśród badaczy jako 3Q15.

Ten skrót dużo mówi o pochodzeniu zwoju. Rozszyfrujmy go: 3 to numer jaskini, Q – to skrót od Qumran, 15 to numer odkrytego w tej jaskini zwoju.
Jak widzisz, oprócz miedzianego w 3 jaskini znaleziono jeszcze 14 innych tekstów zapisanych na tradycyjnym materiale. Miedziany zwój leżał osobno. Być może ukryto go w innym czasie niż pozostałe, ale to tylko taka moja gdybologia.

 

Miedziany zwój różni od reszty materiał, jakiego użyto by zapisać tekst. To jedyny metalowy zwój, jaki tu znaleziono. Jest w 99% miedziany, a brakujący 1% stanowi cyna. Tak, to prawie czysta miedź co już jest ciekawe, bo uzyskanie tak czystego metalu wymagało sporych umiejętności. Wartość takiej miedzi także nie była mała. Zwój ma 240 cm długości, 30 cm szerokości a grubość zapisanej blaszki miedzianej to tylko 1 mm.

 

 

Pisanie na metalu

 

 

Pierwsze pytanie, jakie się pojawia to, dlaczego tym razem użyto metalu?
Dziwactwo?
Czasem ludzie wpadają na dziwne pomysły jednak raczej nie tym razem. Chodziło raczej o trwałość materiału. Miedziana blacha powinna przetrwać dłużej i w lepszym stanie niż taki zwój papirusu. Przetrwanie tego zwoju i to w bardzo dobrym stanie było istotne ze względu na treść, jaką zawiera.
Ona także różni go od pozostałych manuskryptów odnalezionych w Qumran. Nie jest fragmentem Biblii ani komentarzem do tekstów biblijnych.
Zastanawiasz się pewnie, czym w takim razie jest.
Odpowiedź jest wprost fantastyczna i za chwilę poczujesz się jak Indiana Jones w „Poszukiwaczach zaginionej Arki”. Miedziany zwój jest mapą wskazującą miejsce ukrycia skarbów.

Język miedzianego zwoju

 

 

Nim jednak do skarbów dojdziemy kilka słów o języku, w jakim go spisano. By odczytać cokolwiek ze zwoju, trzeba było go rozwinąć. Stara utleniona blaszka miedziana była jednak krucha i mogła rozsypać się przy pierwszej próbie jej wyprostowania.
Nie jedna mądra głowa wśród archeologów, biblistów, metalurgów głowiła się jak rozwinąć ten miedziany strudel i dowiedzieć się co też było tak ważne, że zapisano to na metalu. Zrobił to dopiero w latach 1955-56 profesor z Manchester University’s College of Technology. Pokroił on zwój na 23 kawałki uprzednio go utwardzając.

 

Okazało się, że tekst jest hebrajski, ale to język już nie ten biblijny, stary a nowy, mniej formalny, któremu bliżej do czasu powstania Miszny niż Tanach.

Tanach to ta część Biblii, którą dzisiaj chrześcijanie nazywają Starym Testamentem a dla Żydów stanowi zbiór trzech grup ksiąg, jakie stanowiły fundament judaizmu: Tora (Prawo), Newiim (Prorocy), Ketuwim (Pisma).
Napisałam, że księgi te stanowiły kiedyś fundament judaizmu, bo dzisiaj rozumienie Tory bez komentarza Talmudu jest praktycznie nieużywane. Miszna, o której napisałam wyżej, to cześć Talmudu nazywa na też „Torą ustną”. Tradycja żydowska mówi, że poza Torą spisaną od zawsze istnieć miała „Tora ustna”. Jest ona jednak komentarzem do Prawa spisanym dopiero w czasach kształtowania się judaizmu rabinicznego, czyli czasach upadku świątyni i powstań żydowskich. W wersji przekazu ustnego powstała najprawdopodobniej jakiś wiek lub dwa wcześniej.

 

Greckie litery w hebrajskim tekście

 

 

Miedziany zwój spisany po hebrajsku ma wplecione w tekst greckie litery. Pojawiają się one w parach lub trójkach w pierwszych czterech kolumnach tekstu.
Zagadką jest, po co je tam umieszczono i czym są. Być może dla pisarza i jemu współczesnych te zlepki liter/skróty były tak oczywiste, że nie trzeba było ich znaczenia wyjaśniać. Możliwe.
Jednak jest też możliwe, że są szyfrem i ta myśl już sama w sobie podnosi adrenalinę.

 

 

Kim byli skrybowie

 

 

Litery na zwoju nie wyróżniają się urodą. Są raczej toporne. Metal nie utrudnia aż tak pisania, by zmienić charakter pisma pisarza w aż tak niewprawny. Zetknęłam się z dwoma opiniami co do tożsamości skryby czy też skrybów. Jedna zakłada, że było ich kilku. Każdy spisał jedynie fragment tekstu. Być może nie byli zawodowymi pisarzami. Druga, która wydaje mi się bardzo prawdopodobna, mówi, że ci pisarze tak naprawdę nie potrafili pisać. Oni jedynie przerysowali/skopiowali tekst, jaki im wskazano na przykład z pergaminu. Biorąc pod uwagę treść Miedzianego zwoju i konieczność zachowania tajemnicy przemawia do mnie taki wybór. Tłumaczy on też pewną „koślawość” liter.

 

Datowanie zwoju

 

 

Nie ma zgody co do daty powstania zwoju. Różni badacze różnie oceniają jego wiek, ale zawsze przedział czasowy zamyka się między 25 a 100 rokiem po Chrystusie. Pojedyncze głosy mówią o roku 135.

 

 

Droga do skarbu

 

 

Teraz najważniejsze!
Tekst mówi o miejscach ukrycia ogromnego skarbu złożonego ze złotych i srebrnych przedmiotów. Waga szlachetnych metali ma przekraczać 70 ton. Opis miejsc ukrycia podzielonego na części skarbu, przypomina typowe mapy poszukiwaczy skarbów znane z filmów i powieści. Są podane punkty mające ułatwić identyfikacje miejsca, szczegóły topografii, czasem nazwy. Jednak by wiedzieć gdzie zacząć szukać, trzeba mieć chociaż jeden znany punkt startowy.
Wydaje się, że jest nim Kohlit, jednak lokalizacja tego miejsca to zagadka.
Pamiętasz trzecią część Indiany Jonesa „Ostatnia krucjata”?
Mapa do miejsca ukrycia Graala nie wystarczyła, trzeba było odkryć, z jakiego miasta powinni ruszyć w drogę. W ich wypadku była to Aleksandretta.
Miedziany zwój jest mapą ukrytych skarbów i chociaż Izrael, Jordania i reszta terenów wkoło Morza Martwego czy Jordanu nie powala swoją powierzchnią, to jednak jest ona na tyle duża, że szukanie czegokolwiek bez jakiegoś punktu zaczepienia jest jak szukanie igły w stogu siana. Wskazówki o schodach, grotach czy grobach są w tym terenie tak samo wyjątkowe, jak mówienie o zielonym iglastym drzewie w świerkowym lesie.
No dobra, odrobinę przerysowałam, ale są naprawdę łatwe do zlokalizowania jako te właściwe w wielu miejscach. Namierzenie Kohlit pozwoliłoby zawęzić okolice poszukiwań.

 

Tekst miedzianego zwoju w języku angielskim

 

Allegro i Milik

 

 

Z tłumaczeniem miedzianego zwoju związane są dwa nazwiska: Brytyjczyka Johna Marco Allegro i Polaka Józefa Tadeusza Milika. Obaj panowie byli wybitnymi lingwistami jednak charakterami i podejściem do odkryć różnili się bardzo. Milik to skupiony uczony. Typ okularnika obstawionego księgami przesiadującego do skutku nad badanym problemem. Znawca języków starożytnych, jeden z najlepszych w swoim czasie tłumaczy tekstów w nich napisanych, który nie mógł uwierzyć w to, co w nich znalazł. To wybitny qumranista, biblista i archeolog biblijny, człowiek, o którym jeszcze kiedyś opowiem na Podkopie.
Nie tylko o nim zresztą, ale także o kilku innych osobach związanych z badaniami manuskryptów z Qumran, bo spotkali się tam ludzie nietuzinkowi. Milik był głównym i wyznaczonym przez L’École biblique et archéologique française (EBAF) tłumaczem miedzianego zwoju.
Allegro to niespokojny duch, narwaniec, który chciał wszystko rozwiązać szybko. Taki Indiana Jones z ADHD. Zrobił swoje tłumaczenie zwoju. Słowo „skarb” zmieniło go z badacza i odkrywcy w poszukiwacza skarbów do tego raczej nieodpowiedzialnego. Niecierpliwił się, a jego zniecierpliwienie i skupienie na „skarbie” nie wróżyło dobrze dalszym badaniom zwoju. Odczekał do 1960 roku, kiedy to opublikował swoje tłumaczenie i zaczął akcję zbierania funduszy na poszukiwania skarbów opisanych przez miedziany zwój. Ruszył na pustynie, by wszystkim udowodnić, że zwoje mówią o prawdziwym skarbie.

 

Takie głośne mówienie o odkryciu lub możliwym odkryciu kosztowności, szlachetnych metali, nie jest wskazane przy pracach archeologicznych. Zbyt łatwo ludzie zapadają na gorączkę złota, Zdarza się to nawet badaczom. Czasem wystarczy plotka by zaczął się wyścig między archeologami, poszukiwaczami skarbów a miejscowymi chcącymi się wzbogacić kto pierwszy przekopie jakieś miejsce nie należy do rzadkości.

 

Milik uważał, że to nie możliwe by chodziło o tak wielkie ilości złota i srebra, bo to byłoby wręcz niewyobrażalne bogactwo.
Allegro uznał, że może trzeba to nieco inaczej przeliczyć ale, tak czy siak, te wielkie „skrzynie ze złotem” tam są ukryte i on je odnajdzie.
Nie odnalazł, chodziarz odnalazł — według siebie — miejsca wskazane w zwoju.
To te groty, schody i groby w terenie gdzie groty, schody i groby są tak rzadkie, jak iglaki w lesie świerkowym. Swoje niepowodzenie tłumaczył spiskiem i niechęcią, jaką wobec niego mieli mieć inni badacze, a zwłaszcza szefostwo. Pisał książki o skarbach, grzybkach halucynkach, które miały ukształtować chrześcijaństwo i tym podobne sensacje.

 

Bardzo ciekawe jest to, że wszyscy badacze zwojów z pierwszej ekipy zapłacili wysoką cenę w życiu osobistym i zawodowym za całkowite oddanie badaniom manuskryptów. Teksty z Qumran tłumaczone, interpretowane są na różne sposoby i tu również pojawia się watek spisku, który ma na celu niedopuszczenie do publicznej wiedzy tego, co owe manuskrypty mają zawierać. Rozgrywki personalne, próby lansowania swoich teorii kosztem innych badaczy, skrzywienie interpretacyjne podyktowane poglądami szefostwa było, a może jest nawet do dzisiaj tam obecne. Czy jednak nazwałabym to spiskiem?
Hm, raczej nie.
Szkoda, że tak mało mówi się o tych ludziach, emocjach i wydarzeniach, jakie rozgrywały się podczas prac nad zwojami. Mogłaby z tego powstać niezła powieść.

 

Interpretacja

 

 

Miedziany zwój to mapa do skarbu czy jednak prawdziwego?
Przez lata większość badaczy skłaniała się ku tezie, że to rodzaj fantastyki. Nie odpowiadali jednak na pytanie, po co ktoś miałby spisać te informacje na tak dziwnym materiale i ukryć w grocie?
Dzisiaj większość badaczy skłania się ku wnioskowi Allegro, że mowa o prawdziwym skarbie i to w pełnowymiarowych dziesiątkach ton cennego kruszcu.
Zagadką pozostaje, do kogo on należał.
Jest grupa stawiająca na skarby świątyni, które udało się ukryć przed jej zniszczeniem przez Rzymian w 70 roku. To, co zostało i zabrał do Rzymu Tytus, było jedynie częścią świątynnego skarbca. Być może mowa nawet nie o skarbach świątyni Heroda, a o skarbach pierwszej świątyni. Jakkolwiek fantastycznie to brzmi, jest taka możliwość, a dwa apokryfy dają nawet pewne wskazówki, gdzie je ukryto.

 

Czy jednak nadal są bezpieczne w swoich skrytkach?
Niekoniecznie, no część z nich mogła być skarbem, który odkryli Templariusze. Zwój mówi o kopii tego spisu skarbów. Miała ona być ukryta niedaleko Kohlit.
Robi się ciekawie — przyznasz? 🙂
Czy w takim razie poszukiwanie skarbu templariuszy, świątyni Jerozolimskiej, opisanego w miedzianym zwoju to ta sama wyprawa odkrywcza?
Całkiem możliwe.

 


 

Na koniec mam prośbę związaną z Qumran i manuskryptami – temat mocno mnie wciągnął, przyznaję.
Poszukuję czterech książek, które być może leżą gdzieś tam Twojej w biblioteczce i zbierają kurz (wersje papierowe).

1. Piotr Muchowski „Komentarze do rękopisów znad Morza Martwego”;
2. Piotr Muchowski  „Rękopisy znad Morza Martwego”;
3. Antoni Tronina „Reguła zrzeszenia i inne teksty prawne z Qumran”;
4. J.T. Milik „Dziesięć lat odkryć na Pustyni Judzkiej”.

Chętnie je odkurzę, jeżeli mi je podarujesz. Będą mi bardzo pomocne w dalszym badaniu sprawy Qumran.

 


 

Miedziany zwój  jest przechowywany w Muzeum Archeologicznym w Ammanie. Leży spokojnie w gablotach, a gdzieś tam w świecie, być może nawet dzisiaj, ktoś lokalizuje Kohlit i zaznacza na mapie kolejne skrytki, planuje wyprawę.
Kusząca myśl – zbadać temat bardzo dokładnie 🙂

 

Beata

 

 

12 komentarzy

  • mrovka 21 sierpnia, 2020 at 11:14

    Czesc.
    Dwie pierwsze ksiazki o ktore pytasz sa w ksiegarni on line 'lubimyczytac.pl’

    Tak samo Milika znalazlem w necie.

    Co sie stalo ze zainteresowalas sie grotami w Qurman ?
    No to czas na Ksiege Jubileuszy i Ksiegi Henocha 🙂

    • Podkop 22 sierpnia, 2020 at 04:14

      Qumran zainteresowałam się pierwszy raz dobre 25 lat temu.

      Wiesz, dlaczego nie pytałam o księgarnie i to gdzie mogę te poszukiwane przeze mnie książki kupić?
      W najbliższym czasie muszę zapłacić za kolejny rok za hosting, odnowić roczny abonament do biblioteki Biblical Archaeology Society, wykupić dostęp do kilku artykułów, a dopiero co zapłaciłam za domenę.

      Z tego uzbierała się całkiem pokaźna suma, którą muszę wydać, by Podkop nie zniknął z sieci, a ja bym mogła pisać artykuły oparte na aktualnych wynikach badań i wiedzy, jaką mamy.

      • mrovka 7 października, 2020 at 13:04

        jakis babol na stronie,wiec pisze drugi raz 🙂

        Nie wiedzialem ze to wzgledy ekonomiczne.Ja mialem podobnie jak poszukiwalem ksiazek Grudzijewa.Grubych kilkanascie miesiecy poszukiwalem trzech pozycji,przy czym jedna byla w nakladzie tylko 3000 sztuk na cala Polske – bylem przekonany ze masz podobny problem.A co do zwojow.Pozwolilem sobie na taka swobode bo pamietam ze przy analizie polozenia Edenu i tego czy zostal zniszczony podczas potopu,zauwazylem zapisek w zwojach z Qumran,o tym ze Eden przetrwal potop bo ukryl sie tam Henoch z aniolami – dalas wtedy do zrozumienia ze wolisz opierac sie na bardziej rzetelnych zrodlach i milo mi sie zrobilo ze pytasz o Qurman – ot i to wszystko.

        • Podkop 8 października, 2020 at 05:44

          O Qumran pierwszy raz napisałam na Podkopie 6 i pół roku temu, na poczatku 2014 roku. Nie rozumiem tego zdania; „dalas wtedy do zrozumienia ze wolisz opierac sie na bardziej rzetelnych zrodlach”.

          Według Ciebie zasugerowałam, że Qumran to nierzetelne(?) źródła?
          Czy, że nie uznaje tych źródeł?
          Dziwne rzeczy piszesz 🙂

          Zacytuj mi tę moją wypowiedź albo podlinkuj, jeżeli była w necie nie mailu. Nie pamiętam tej rozmowy.

          • mrovka 8 października, 2020 at 08:13

            ta wypowiedz nie byla z Podkopu,tylko z prywatnej korespodencji mailowej…

          • Podkop 9 października, 2020 at 02:47

            Podaj datę maila i adres z jakiego pisałeś do mnie.

          • mrovka 24 października, 2020 at 02:25

            Przykro mi,ale maila nie podam w odpowiedzi..moge tylko napisac date 🙂

            10.06.2020

          • Podkop 12 listopada, 2020 at 03:42

            Nie rozumiem dlaczego jest za problem z zacytowaniem. Sama data w niczym nie pomoże. Na tym więc zakończmy te rozmowę.

          • mrovka 27 listopada, 2020 at 14:42

            Nie chcialem wywolac takich emocji.
            Nie bylem tez pewny czy wypada mi cytowac prywatne meile.
            Ja absolutnie nie spieram sie z pania, a tym bardziej nie podwazam wpisow.
            Osobiscie duza czec mojego bibliopogladu opiera sie na tlumaczeniach z tych grot,wiec dla mnie to tylko dodatkowy punkcik gdy czytam przychylne artykuly sie odnosi na ten temat 🙂

          • Podkop 28 listopada, 2020 at 03:32

            Czytam, co piszesz i jedyne co przychodzi mi do głowy to, że coś tu ściemniasz.
            Pytanie o źródło a tym jest w tym wypadku ten cytat to nie emocje.
            Skoro są to moje słowa w moim mailu to dlaczego nie możesz ich zacytować? Dlaczego boisz się powiedzieć z jakiego maila do mnie pisałeś?
            Bo te słowa nigdy nie padły?
            Na marginesie:
            Zastanawiam się dlaczego ludzie lubią ukrywać się za dziwacznymi nickami rozmawiając nawet o historii, kuchni czy pogodzie?
            Na tym kończymy te dziwną wymianę zdań na temat czegoś, co niby powiedziałam.

  • silentiumuniversi 22 sierpnia, 2020 at 13:21

    Ładną historię o maniaku-poszukiwaczu skarbów opisywał Stefan Zwoliński „W podziemiach tatrzańskich”. Nie zajmował się co prawda archeologią, ale historia ma dość zaskakujące zakończenie. Dawno nie pisałem, więc pozdrawiam

    • Podkop 23 sierpnia, 2020 at 04:41

      Pasja w życiu to ważny jego element. Mniejsze znaczenie ma już to czy jest nią pieczenie ciasteczek, majsterkowanie przy samochodzie czy odkrywanie jaskiń.
      Byle pasja nie zmieniła się w obsesje, bo wtedy pozostaje tylko powtórzyć „Houston, mamy problem”.

      Pozdrawiam również. Wpadaj częściej 🙂

Komentarze trzymające się tematyki artykułów na Podkopie są publikowane niezależnie od tego, czy są pozytywne czy negatywne. Te zawierające wulgaryzmy, hejterskie, spamujące linkami niezwiązanymi z komentowaną treścią, nie są publikowane. Obrażanie innych komentujących, osoby wymienione w artykule lub mnie, autora Podkopu, zaowocuje blokadą konta.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »