Ostatnia wznosząca się na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie żydowska Świątynia była tą, którą odwiedzał Jezus. Przestała istnieć strawiona przez ogień 9 dnia miesiąca Av. Jest to dziwny dzień patrząc na historię żydów. To wtedy spadły na nich wielkie nieszczęścia a dwa z nich dotyczyły spalenia Świątyni – Pierwszej Świątyni przez Babilończyków i Drugiej przez Rzymian. W tym roku przypada on na 3 sierpnia.
Często jedyną pozostałością po Drugiej Świątyni nazywa się Mur Zachodni, który ciągnie się przez 488 metrów, oddzielając Wzgórze Świątynne od reszty miasta, jego zachodniej części. Niewielki odcinek o długości niespełna 60 metrów jest znany lepiej jako Ściana Płaczu. Żydzi nazywają to miejsce HaKotel HaMa’aravi, ale także skracają nazwę do Kotel.
Moria
Mur Zachodni został wzniesiony przez Heroda Wielkiego podczas budowy nowej wersji Drugiej Świątyni. Pierwsza powstała za panowania Salomona na górze Moria. To miejsce, z którym wiązała się historia Izraela praktycznie od początku. To tu miał Abraham złożyć swojego syna Izaaka w ofierze.
„Po tych wydarzeniach wystawił Bóg Abrahama na próbę i rzekł do niego: Abrahamie! A on odpowiedział: Otom ja. I rzekł: Weź syna swego, jedynaka swego, Izaaka, którego miłujesz, i udaj się do kraju Moria, i złóż go tam w ofierze całopalnej na jednej z gór, o której ci powiem”. Rodzaju 22,1-2
W tym miejscu Salomon zbudował świątynię Bogu Izraela.
„Zaczął tedy Salomon budować świątynię Pana w Jeruzalemie na górze Moria, gdzie Pan ukazał się Dawidowi, jego ojcu, w miejscu, które wyznaczył Dawid na klepisku Ornana Jebuzejczyka, zaczął zaś budować drugiego dnia w drugim miesiącu czwartego roku swego panowania”. 2 Ks.Kronik 3,1-2
Świątynia Salomona nazywana Pierwszą Świątynią budziła zachwyt w czasie, gdy istniała, jednak w 587 roku p.n.e. została zniszczona, a Żydzi poszli w niewolę. Po 70 latach część narodu wróciła z wygnania, odbudowali mury, wznieśli na miejscu ruin świątyni Salomona nową, nazywaną od tego momentu Drugą Świątynią. Niewiele o niej wiadomo, poza tym, że była. Na pewno nie budziła wielkiego zachwytu tak jak wcześniejsza wersja. Nie mamy opisów tego miejsca.
Świątynia Heroda
Tuż przed przełomem er i narodzeniem Jezusa, Izrael znowu był pod obcym panowaniem – tym razem Rzymu, miał narzuconego przez najeźdźcę króla. Był nim Herod Wielki, nie będący Żydem a Idumejczykiem, czyli dalekim potomkiem Ezawa, brata Jakuba zwanego też Izraelem. Herod był człowiekiem lubiącym przepych i rządy silnej ręki. Postanowił przebudować Świątynię w Jerozolimie. Właściwie to planował wybudować ją od nowa. Wszystko miało być większe, nawet szczyt góry Moria musiał się poszerzyć.
Herod potrzebował wielkiego płaskiego placu, na którym rozwinie skrzydła i zrealizuje swój pomysł na wybudowanie kolejnego cudu świata. Jak postanowił, tak zrobił.
Murami oporowymi, gruzem, ziemią, powiększył miejsce na szczycie Morii. Dopiero na tak przygotowanej platformie zaczęły się prawdziwe prace budowlane, powstały krużganki, dziedziniec pogan i dalsze przeznaczone dla kobiet i mężczyzn Żydów. Wreszcie w centrum tego wszystkiego stała Świątynia Heroda, nazywana nadal Drugą, chociaż dla porządku powinna być znana jako Trzecia.
Zachodni Mur to właśnie granica zachodniej części tej platformy – powiększonego Wzgórza Świątynnego, która powstała po roku 19 p.n.e., kiedy to Herod Wielki rozpoczął przebudowę Drugiej Świątyni. Niewielki odcinek nazywany dzisiaj Ścianą Płaczu, tak ważny dla Żydów, a budzący emocje nie tylko u nich, ale i u chrześcijan bo o tych, jakie budzi wśród wyznawców Allaha, nie muszę pisać, stał się symbolem religijnym, politycznym i kulturowym nie tylko dla Izraela. Ciągnie się on od Łuku Wilsona, który w czasie, gdy świątynia działała, był rampą do wprowadzania zwierząt ofiarnych, wchodzili nią także pielgrzymi, ale był i akweduktem dostarczającym wodę niezbędną by kult związany z tysiącami ofiar mógł funkcjonować w tym miejscu. Większość tej konstrukcji znajduje się dzisiaj poniżej poziomu gruntu, ale nadal jest tam, pod ziemią.
Ściana Płaczu kończy się na łuku Robinsona – pozostałości po kolejnym wejściu na teren wzgórza i dziedzińce przyświątynne.
Mur oporowy – prawie święty
W Jerozolimie tak jak to już bywa w dziejach miast, z czasem poziom gruntu podnosił się o centymetry, metry, by wreszcie przy Murze Zachodnim w czasach nam współczesnych podnieść się do kilkunastu metrów nad tym z czasów Jezusa i przebudowy świątyni.
Stojąc przy Ścianie Płaczu tak naprawdę stoi się przy górnej części murów Heroda – to ta część zbudowana z wielkich kamiennych bloków.
Większość piszących i mówiących o murze powie, że z widocznego muru tylko 4 warstwy kamieni pochodzą z czasów przed zburzeniem świątyni przez Rzymian w 70 roku. Patrząc jednak na te kamienie, ma się wrażenie, że jest ich nieco więcej, bo 7 warstw.
Kolejne 4 warstwy są zbudowane z mniejszych, ale nadal ogromnych kamieni. Zostały położone tam w okresie między zburzeniem świątyni a czasem, gdy rządzili Jerozolimą Turcy. Ich dzieło to górna część muru.
Tak na marginesie to zwróćcie uwagę na te kamienie z najniższych warstw. Część z nich jest dobrze obrobiona i prawie nie ma na nich śladów erozji, a część jest bardzo mocno nią nadgryziona.
Dlaczego?
To tajemnica, którą skrywają te kamienie.
Często powtarzane zdanie, że Ściana Płaczu to jedyna pozostałość po Drugiej Świątyni w Jerozolimie, nie jest prawdziwe. Nie dotyka ona nawet góry Moria, na której stała Świątynia.
Zaś z tamtej Świątyni nie zostało nic, zgodnie z tymi słowami Jezusa:
„Gdy Jezus szedł po wyjściu ze świątyni, podeszli do Niego uczniowie, aby Mu pokazać budowle świątyni. Lecz On rzekł do nich: Widzicie to wszystko? Zaprawdę, powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”. Mateusz 24,1-3
Pozostał na przykład zwalony kamień z inskrypcją z tak zwanego miejsca trąbienia – w którym kapłani trąbiąc ogłaszali początek i koniec szabasu. Odnaleziono go w gruzie podczas prac w 1968 roku.
Świątynia Heroda legła w gruzach w 70 roku po szturmie Rzymian i wielkim pożarze. Pomimo kilku prób odbudowy nie ma po niej dzisiaj śladu. Miejsce, gdzie stała jest pokryte nowym placem, stoją na nim nowe budynki a Żydzi i chrześcijanie nie mogą tam się nawet modlić. Z wejściem na wzgórze też bywa różnie.
Jeżeli chcecie być jak najbliżej miejsca, które pochodzi z czasów Jezusa, chodzić po tym samym bruku co on, macie taką możliwość wchodząc do Tunelu Ściany Zachodniej. TU znajdziecie zdjęcia.
Pozostaje odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w takim razie i od kiedy kawałek muru oporowego stał się najważniejszym miejscem dla Żydów?
Zmiana charakteru muru ze zwykłego na religijny to czasy Sulejmana Wielkiego, pierwsza połowa XVI wieku. To wtedy Żydzi zaczynają pod Ścianą Płaczu modlić się tłumnie. Wcześniej modlili się na wzgórzu, przy bramach i różnych częściach murów.
Rozbudowa miasta, wyłączenie części murów do celów modlitwy przez powstanie cmentarza zawężały miejsce spotkań Żydów. Doszły do tego średniowieczne opowieści rabinów o tym, że mimo zburzenia Świątyni i wchodzenie na wzgórze każdego, kto chciał, nadal w tym miejscu jest Szekina – Obecność Boga, ze wskazaniem na zachodni mur oporowy jako ten najlepszy do modlitw, zrobiły swoje.
Ludzie potrzebują symbolu, znaku, z którym się identyfikują, który daje im nadzieje i łączy z korzeniami. Dla Żydów stały się nimi te kamienie. Dzisiaj jednak obrosły religijnymi opowieściami do tego stopnia, że stały się prawie święte.
Miejsce przed Ścianą Płaczu nie było do niedawna wielkim pustym placem. Stały tam domy a właściwie cala dzielnica od XII wieku zamieszkała głównie przez pielgrzymów i przybyszu z Magrebu nazywana marokańską. Między domami a murem pozostawało około 4 m wolnego miejsca i to tam modlili się żydowscy pielgrzymi i mieszkańcy miasta.

Mur Zachodzni – Ściana Paczu w 1920 roku. National Library of Israel. Domena publiczna.
7 czerwca 1967 roku podczas trwania wojny sześciodniowej Żydzi zdobyli kontrolę nad Jerozolimą, w tym nad Wzgórzem Świątynnym. Był to dla nich bez wątpienia wielki dzień, jednak już 9 czerwca zburzono dzielnicę marokańską, 135 rodzin straciło domy.
Ludzie ci zostali przeniesieni do Shuafat – osiedla na północ od Starego Miasta. Od tego dnia mieszkają nadal, jak to miało miejsce od wieków w Jerozolimie, jednak otoczeni murem jako uchodźcy. Warto tu przypomnieć, że w 1948 były takie kraje muzułmańskie, które w podobny sposób, z dnia na dzień, z godziny na godzinę, wyrzuciły swoich żydowskich obywateli, którzy od pokoleń, stuleci, mieszkali w ich miastach, wioskach.

Autor Sander Crombach
Na licencji Unsplash
Jerozolima i wszystko, co ją dotyczy, nie jest zero jedynkowe. Zawsze ma drugie, trzecie i naste dno. Wzgórze Świątynne jeszcze wyraźniej pokazuje jak to miejsce, które powinno być święte dla trzech religii, jest wiecznie palącym się lontem, który dość regularnie osiąga swój punkt wybuchu, w którym leje się krew. Tak było od zawsze, ale historię Jerozolimy nie da się opowiedzieć w jednym czy nawet kilku wpisach. Jest tu zbyt dużo wątków, te dna ukryte, trzecie strony medalu, bez których trudno zrozumieć, co tam się dzieje.
Świątyni nie ma od 1955 lat. Tak naprawdę to nie wiadomo na 100%, w który miejscu wzgórza się wznosiła. Czasem tradycja, legendy i opowieść są tak mocno wrośnięte w świadomość ludzi, że nawet zadanie pytania, czy skała pod Kopułą Skały to na pewno miejsce, gdzie kiedyś było Święte Świętych, może budzić atak. Hm… jednak jest tak, jak Jezus zapowiedział „Zaprawdę, powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”. Nie ma nic, są poszlaki i mur oporowy.
Gdy będzie mi dane chodzić wreszcie po Jerozolimie, pójdę do tunelu, ale stanę też pod ścianą, dotknę kamieni, pomodlę się. Cały czas będę jednak pamiętać, że słowa Jezusa się wypełniły – stoję pod murem oporowym, oddzielającym mnie nie tylko od miejsca, gdzie stała świątynia, ale nawet od góry Moria. Nie włożę karteczki z modlitwą między jego kamienie. Bóg nie potrzebuje papieru i kamieni, by słyszeć człowieka a człowiek, by do Niego mówić.
Te papiery-modlitwy są regularnie wyciągane, pakowane w wory i lądują podobno zakopane na jednym ze wzgórz, ale słyszałam też wersje, że są po prostu palone.
Smutne, bo chyba nie tak wyobrażali sobie los swoich papierowych modlitw ludzie upychający karteczki w szczelinach między głazami.
Do napisania.
Beata
Zdjęcie na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported Author Yourway-to-israel
When the Priests Trumpeted the Onset of the Sabbath – Aaron Demsky
Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).
Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” lub zostając Patronem Podkopu.
Brak komentarzy
Komentarze trzymające się tematyki artykułów na Podkopie są publikowane niezależnie od tego, czy są pozytywne czy negatywne. Te zawierające wulgaryzmy, hejterskie, spamujące linkami niezwiązanymi z komentowaną treścią, nie są publikowane. Obrażanie innych komentujących, osoby wymienione w artykule lub mnie, autora Podkopu, zaowocuje blokadą konta.