Trzy praktycznie identyczne bramy zbudowane w tym samym czasie, w trzech różnych miastach – Gezer, Megiddo i Hazor będą przykładem, na podstawie którego postaram się wam pokazać na czym polega w archeologii problem z królem Salomonem i stawianiu własnych poglądów oraz przekonań nad fakty.
Bramy króla Salomona
Gdzie znajdują się te trzy bramy?
Po jednej w miastach Megiddo – to miasto, o którym już co nie co było na Podkopie powiedziane, Gezer i Hazor. Obydwa miasta leżą przy Via Maris.
Jak wyglądały te bramy?
Różniły się od wcześniejszych na tym terenie i bardzo podnosiły walory obronne miasta.
Zbudowane były według tego samego planu, podobnej wielkości, z tego samego materiału i podobnie zorientowane w stosunku do stron świata.
Do bramy, którą można było dostać się do środka ufortyfikowanego miasta prowadziła dość wąska droga, ale pokonanie jej przez wojsko wroga wspinające się na wzgórze pod ostrzałem z murów, nie było najtrudniejszym elementem ewentualnego podboju.
Prawdziwe wąskie gardło stanowiła brama.
Nie była to jednak zwykła brama a rodzaj wejścia z niespodzianką dla nieproszonych gości. Miała mury grube i wysokie a na nich obrońcy, dalej brama prowadząca na dziedziniec tuż przy murze a stamtąd tylko jedna droga do przodu – przez wysoką i bardzo wąską bramę. No i tu kryła się ta niespodzianka, bo brama kryła sześć wnęk. Jak się domyślacie, siedzieli w nich uzbrojeni po zęby obrońcy i napastnik miał nikłe szanse przedrzeć się do miasta.
Warstwy, z których pochodzą bramy w tych trzech miastach datowano a i do dzisiaj wielu archeologów datuje na okres panowania króla Salomona. Jest na po potwierdzenie w źródle pisanym – Biblii.
Co Biblia mówi na ten temat
„Tak się zaś miała rzecz z pańszczyzną, jaką wprowadził król Salomon, budując przybytek Pana i swój pałac, i twierdzę Millo, i mury Jeruzalemu, i warownie Hasor, Megiddo i Gezer; faraon mianowicie, król egipski, wyruszył i zdobywszy Gezer spalił je ogniem, a Kananejczyków zamieszkujących to miasto wytracił, następnie zaś dał je jako posag swojej córce, żonie Salomona; Salomon zaś odbudował Gezer i Dolne Bet-Choron, „ 1 Ks. Królewska 9,15-17
Dowody na tę wyprawę faraona i spalenie miasta znajdujemy w wykopaliskach.
No i tu wchodzimy w jądro problemu, którym jest interpretacja datowania warstw zależna od światopoglądu badacza.
Przyjmuje się, że od warstwy VII B mamy ślady obecności Izraelitów – miasto zdobywa Dawid.
Potem mamy warstwy od V do IV, które przypisuje się Salomonowi lub pomija jego istnienie i odmładza datowanie warstw.
Tak więc mamy w tym problematycznym okresie ślady zniszczeń, odbudowy, umocnienia miasta i budowy jednej z trzech bram sześciownękowych (Megiddo, Gezer i Hazor), ślady zdobycia i zniszczenia przez faraona Szeszonka w 925 r. p.n.e.
Taki scenariusz jest nie do podważenia w datowaniu Gezer i do niedawna nikt nie podważał go w Megiddo.
Niby wszystko pasuje ale nie tak dawno profesor Israel Finkelstein zaproponował nowe datowanie warstw w Megiddo. Profesor uważa, że nie mogło istnieć silne królestwo Izraela za czasów Dawida i Salomona. Ba, ci królowie nie mieli prawa istnieć, bo byli według niego zbyt silni. Ufortyfikowane miasta, świadczące o sile nie mogą więc być datowane na ich – według niego jedynie – domniemane panowanie.
Chodzi tu o warstwy VA i IVB. Według profesora Finkelsteina Izrael był wtedy nic nie znaczącym, słabym tworem, który nie miał prawa tworzyć takich dowodów siły jak Megiddo czy Gezer z warstw datowanych na X w. p.n.e.
Zaproponował więc coś takiego:
Każdą z warstw oddziela od kolejnej ślad zniszczeń.
Te warstwy również przeinterpretował. Warstwę V od VI oddzielały zniszczenia do tej pory interpretowane jako ślady kampanii Dawida.
Nowe datowanie proponuje uznać, że to kampania Szeszonka I z 925 r. p.n.e. która tradycyjnie jest identyfikowana ze zniszczeniami oddzielającymi warstwy V i IV.
Jak dla mnie za dużo w tym nowym datowaniu światopoglądu Finkelsteina a za mało faktów.
Jeżeli przyjmuje się założenie – Salomon nie istniał, a Izrael w X w. p.n.e. był nic nie znaczącym maleństwem, to trudno o obiektywne podejście do tematu. Udowadnia się tylko swoją też i nagina do niej fakty.
No, ale jak ktoś chce niech się sprzecza o datowanie i upiera, że jego racja jest najprawdziwsza. Interpretacja interpretacją, spór mnoży publikacje, ktoś ma temat na doktorat, a ja wolę sobie spokojnie poczekać na kolejne sezony wykopalisk tu i tam.
Jak do tej pory Biblia mówiła o Megiddo i innych miastach, królestwach, wydarzeniach a wykopaliska to pomalutku potwierdzają.
To ta księga wskazała wiele miejsc, w które należy wbić łopatę i podłubać szpachelką.
Odróżniać fakty od interpretacji to podstawa. Nie ważne czy interpretacja nam pasuje, bo potwierdza nasze przekonania czy nie.
Na koniec ciekawostka z Ezechiela 40,5-15.
„I oto: mur otaczał od zewnątrz świątynię wokoło, a w ręku męża był mierniczy pręt długi aż na sześć łokci, liczony po łokciu i po jednej piędzi, i mierzył grubość budowy: jeden pręt, a wysokość także jeden pręt. Potem udał się ku bramie, zwróconej ku wschodowi, i wszedłszy po stopniach, zmierzył próg bramy: jeden pręt szerokości. I wnęka: jeden pręt długości i jeden pręt szerokości, a filar pomiędzy wnękami: pięć łokci oraz próg bramy po stronie przedsionka bramy od wewnątrz: jeden pręt. <I zmierzył przedsionek bramy w kierunku domu: jeden pręt>. I zmierzył przedsionek bramy: osiem łokci, oraz filary: dwa łokcie. Wnęki bramy w kierunku wschodnim: trzy z tej strony i trzy z tamtej strony, wszystkie trzy tej samej miary, i filary tej samej miary, tak z jednej jak i z drugiej strony. I zmierzył szerokość wejścia przez bramę: dziesięć łokci, głębokość bramy: trzynaście łokci. Przed wnękami była przegroda po jednym łokciu z jednej i z drugiej strony, każda wnęka zaś miała sześć łokci z jednej i z drugiej strony. Potem zmierzył bramę od dachu wnęki do dachu drugiego, szerokość – dwadzieścia pięć łokci od drzwi do drzwi. Zmierzył także przedsionek: dwadzieścia łokci. Przedsionek [otaczał] wokoło bramę. Od strony przedniej wejścia przez bramę do przedniej strony bramy ku środkowi: pięćdziesiąt łokci.”
Czy opis bramy nie przypomina wam tej z Megiddo?
Beata
Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).
Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” 🙂
12 komentarzy
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=744 rzeczywiście przypomina.
A co sądzisz o Donie Pattonie? Mówił o tych bramach i innych takich odkryciach
Z tego co o wiem, Patton jest głównie propagatorem kreacjonizmu. Przeglądnęłam fragment jednego z jego filmów/wykładów o archeologii. Dużo w nim „dyskusji” z interpretacjami i poglądami badaczy, bardzo mocno naciska na prawdziwość jego rozumienia faktów i ich interpretacji. Popularyzuje archeologię biblijną.
Masz rację, że Finkelstein za dużo ideologizuje, za mało trzyma się faktów. Odkrycie tych bram było sporym ciosem dla minimalistów takich jak on tzn. tych, którzy uważają, że Biblia to zbiór bajek i to dość późnych. Minimaliści sami nie przedstawiają dowodów, że ich koncepcje są prawdziwe (np. że nie było państw Dawida i Salomona), więc wzieli się za podważanie odkryć wspierających tezy tradycjonalistów. Na szczęście jest wiele innych znalezisk, które potwierdzają istnienie zjednoczonego królestwa Izraela w X wieku pne.
Z tego co wiem to nawet na wykopie w Megiddo nie wszyscy się z jego poglądami zgadzają. Datowanie Bram, a konkretnie tej z Megiddo jest teraz sprawą dyskusji. Poglądy Finkelstein to jego interpretacja, nie fakty. Bramy są tego nie zmieni, a nawet z jego pomysłami musi się mocno nakombinować by przeskoczyć 150 lat jako nieistniejące. Robi za to dużo krzyku i jest medialny. Sporo go w tzw programach popularnych. Nie stary jeszcze, przystojny, zna języki 😉 stał się twarzą minimalistów.
Nie lekceważyłbym dokonań prof. Finkelsteina, ponieważ to dzięki takim ludziom jak on, archeologia w Izraelu ma znamiona badań naukowych. Niestety, nie toleruję religijnego kontekstu przy naukowej weryfikacji źródeł. Biblia to traktat religijno-polityczny, którego celem było podporządkowanie sobie plemienia Judy (nie mylić z Izraelczykami) władzy kapłanów w szowinistycznym i skrajnie nacjonalistycznym narodzie. Jako źródło, może być traktowana pomocniczo, bo jak dotąd, nie potwierdziła niczego. Niestety (a może „stety”), trzeba pogodzić się z faktami. Nie ma nic, absolutnie nic, co potwierdziłoby, że ktoś taki jak Dawid i Salomon istnieli, a jeżeli nawet, to z pewnością nie odgrywali takiej roli, jak przestawia to propagandowa Biblia. Do dziś odnaleziono tylko jeden maleńki fragment inskrypcji, na której widnieją słowa jednego z sąsiednich królów, donoszących o podboju „domu Dawida”. To trochę za mało, aby uwierzyć, że istniał. Co do Salomona, to jest jeszcze gorzej. Gdzie te 1000 świątyń? Gdzie inskrypcje, dokumenty, twierdze? Nie ma nawet fundamentów. Okresy dużo wcześniejsze zostały zupełnie nieźle udokumentowane, na temat państwa Żydów i ich krótkotrwałego mariażu z Izraelitami – zero. Biblia mówi o Mojżeszu. 600 tysięcy mężczyzn, czyli ze dwa miliony nieuzbrojonych ludzi, spokojnie opuszcza Egipt od rządami najprawdopodobniej Ramzesa II – najpotężniejszego z faraonów. To śmieszne. Pomijam już, że był przy tym jakiś gadający krzak i liczne plagi, jakie zesłał na bogu ducha winnych ludzi mściwy Jahwe. O tych Żydach w Egipcie nie ma ani słowa w licznie zachowanych źródłach egipskich. Podbój Kaananu? Bzdura. Kolejne wykopaliska nie potwierdzają, by miasta wymienione w Biblii przeżyły wówczas oblężenie i zniszczenie. Zanotowano za to ich stopniowy upadek, na skutek kryzysu, częściowo wywołanego przybyciem z Babilonu hebrajczyków – koczowników, którzy po zmieszaniu z miejscowymi Kaananejczykami, stworzyli owe 10 plemion Izraelitów. Nie byli to jednak Żydzi!!! Ci pojawili się na południu i pochodzą z plemienia Judy. Oto, jaka Biblia jest wiarygodna. Niestety, w początkach chrześcijaństwa popełniono niewybaczalny błąd, przyjmując jako kanon, że Nowy Testament jest naturalnym rozwinięciem Starego. Kościół do dziś nie poradził sobie z tym błędem. Teraz musi wypijać to zatrute piwo i plątać się w bzdurnych metaforach, aby zachować rzekomą powagę „świętej księgi”.
To był jak rozumiem twój ateistyczny manifest ideologiczny.
Patrząc z punktu widzenia naukowego, to zaprezentowałeś tu swoją niewiedzę i listę pobożnych życzeń odnośnie niewiarygodności Biblii.
Jest traktowana jako dokument, a jej wiarygodność odnośnie opisów miejsc, postaci i wydarzeń w niej opisanych została potwierdzona wielokrotnie.
Nie znasz historii archeologi, bo to z Biblią w ręku dokonywano wielu odkryć. To ona zawierała opisy o miastach i cywilizacjach, które zniknęły tysiące lat w mrokach niepamięci i pod tonami piachu.
Posiadanie innego zdania niż prof. Finkelstein nie jest czymś niezwykłym wśród archeologów i historyków starożytności, a i on nie jest aż tak nastawiony anty do Biblii jako dokumentu jak pewnie sądzisz.
Szkoła, którą reprezentuje neguje z założenia istnienie Królestwa Izraela w XI i X w p.n.e.
Paradoksalnie, nie potrafią tego jednak udowodnić. Nie ma dowodu, że w tym okresie na tym konkretnym skrawku Bliskiego Wschodu rządzili inni władcy, z innych narodów
Brak dowodu (pośrednie są) na istnienie królestwa, nie zaprzecza jego istnieniu, czy wielkości w tym okresie.
Życzę trochę mniej ideologi, a więcej otwartego umysłu w podchodzeniu do odkryć naukowych, niezależnie od dziedziny jakiej dotyczą.
Jeżeli chodzi o chrześcijaństwo to nie jest ono „nową religią”, a Jezus „nowym bogiem”.
Jest On wypełnieniem Pism, tych które dzisiaj nazywamy Starym Testamentem.
No i taki szczegół , którego zdajesz się nie być świadomym wszyscy praktycznie chrześcijanie na początku byli Żydami.
Czy byłaby możliwość na rysunku z warstwami zrobić poziome kreski oznaczające przedziały czasu np. co 20 albo 50 lat? I obok potencjalny rok p.n.e. określony w oparciu o metodę C14 lub datowanie ceramiki znalezisk w danej warstwie? W dalszym ciągu moje gratulacje za artykuł ten i inne. 🙂
Problem z tymi warstwami polega właśnie na ich interpretacji. Dość dokładanie opisałam, które warstwy są jak interpretowane. Nie ma możliwości podzielenia warstw na plasterki po powiedzmy 50 lat.
Warstwy oddzielają ślady zniszczeń i to przypisanie tych zniszczeń konkretnym kampaniom/pożarom stało się ostatnio problemem. Tak np. ślady zniszczeń między warstwami V i IV są datowane albo na czas kampanii Szeszonka I albo tej prowadzonej przez Dawida. Kampanie te dzieli kilka dekad.
Niestety ale datowanie w archeologii nie jest porównywalne z aptekarską dokładnością. Często margines błędu (+/-), dochodzi do kilkuset lat.
Polecam artykuły o datowaniu w archeologii, zwłaszcza cz3 o datowaniu bezwzględnym
Datowanie w archeologii – cz.1.
Datowanie w archeologii – cz. 2
Datowanie w archeologii cz.3
Ten fragment: „(…) faraon mianowicie, król egipski, wyruszył i zdobywszy Gezer spalił je ogniem, a Kananejczyków zamieszkujących to miasto wytracił, następnie zaś dał je jako posag swojej córce, żonie Salomona; Salomon zaś odbudował Gezer i Dolne Bet-Choron, „ 1 Ks. Królewska 9,15-17
– wyraźnie mówi kto był prawdziwym suwerenem a kto wasalem i jak wielki był Salomon. Był on tak wielki, jakim oceniała go jego żona, córka faraona.
Tu przypomina mi się rozróżnienie pomiędzy dawnym określeniem króla w epoce mykeńskiej (wanax) a rodzajem lokalnego królika (basileus). Potem, po upadku Mykeńczyków, słowa wanaks używano już jedynie w złożonych imionach np. Anaksagoras, zaś basileus stał się synoninem suwerennego króla (stąd: bazylika).
Nie rozumiem. Co tam „wyraźnie mówi kto był prawdziwym suwerenem a kto wasalem i jak wielki był Salomon” i gdzie tam jest jak wielkim, oceniała go córka faraona?
Egipt to nie Mykeny.
Faraon był zdobywcą Gezer. Miasto podarował swej córce. Córka miała męża – już wcześniej albo dopiero później (po zdobyciu Gezer przez faraona). Prawdziwym władcą (suwerenem) był faraon, z jego ramienia – jego córka. Salomon był tylko jej mężem (mogła się np. z nim rozwieść lub w razie różnicy zdań poprosić swego tatę faraona o rozstrzygnięcie sporu). Wniosek: Salomon był w Gezer tylko wasalem (wasalnym królem) swego suwerena – zdanym na dodatek na ocenę swej żony, córki faraona. Ona mogła mu tej władzy udzielić więcej (wycofując się do swych „babskich” spraw) lub mniej (i sama rządząc twardą ręką).
Przypomina mi to różnice w obyczajach Greków i Etrusków – dość istotna sprawa, bo choć Tarkwiniusz Stary sam pochodził z Koryntu to jego żona z Tarkwini. Był u Etrusków zwyczaj, że kobieta wydając ucztę (symposion) u siebie w domu, kładła się na łożu w triclinium z tym mężczyzną, który przybył jako pierwszy. U Greków byłoby to nie do pomyślenia a u Etrusków prawdopodobnie wynikało /wiązało się z prawem dziedziczenia przez pierworodne córki. Etruskowie mieli okres „orientalny”, w którym wiele luksusowych towarów sprowadzano z Egiptu. Kulturę na pewno też. Stąd skojaerzenia: Egipt – Grecja -Etruria.
Wniosek jest taki, że Salomon będąc zięciem faraona nie miał najwidoczniej samodzielni „wielkiego królestwa”.
Podobny wniosek mają też niektórzy współcześni badacze, np. jak prof. Thomas Thompson z uniwersytetu w Kopenhadze (https://www.tygodnikprzeglad.pl/kanaan-narodziny-izraela/).
Lubię Brzytwę Ockhama, porządkuje fantazje i rozbuchane pomysły. Przydaje sie tak zwolennikom dziwnych teorii, by nie poszybowali w stratosferę, jak i akademikom, by nie okopali się na z góry przjętych pozycjach, które pomogły im zdobyć granty i tytuły.
Miasto zdobył faraon, wytłykł mieszkańców, dał córce w wianie, została ona żoną Salomona, który był królem Izraela, a nie wasalem tatusia jednej z żon. Tyle wiemy, kropka.