Ewangelia Pseudo-Mateusza, czyli jak to z osiołkiem i wołem było

Ewangelia Pseudo-Mateusza to jeden z tych średniowiecznych apokryfów, które moim zdaniem, lepiej byłoby zakopać w niepamięci. Należy on do tak zwanych ewangelii dzieciństwa, z tym że rolę postaci głównej gra tu Maria.
Pierwotny tytuł miał brzmieć „Księga o narodzinach Marii”, której autorstwo przypisywano apostołowi Jakubowi. Później dodano na jej początek listy Hieronima do Chromacjusza i Heliodora. Tym tekstem chciano nadać powagi opowieści i przypisać jej autorstwo Mateuszowi Ewangeliście a tym samym postarzyć utwór o dziewięć stuleci.

 

Nie wiadomo, kiedy tekst powstał. Niektórzy chcą go widzieć w już VII wieku. Argumentem za takim datowaniem mają być wyraźne nawiązania do reguły św. Benedykta.  Pierwszy poważny dowód na istnienie Pseudo-Mateuszowej Ewangelii pochodzi jednak dopiero z IX wieku. Wspomina o niej Paschazy Radbert i z tego też okresu pochodzą najstarsze rękopisy z tekstem apokryfu.
Sam Paschazy był opatem benedyktyńskim w Corbie. Jest to miasto na północnym wschodzie Francji.
To dość ciekawa postać, która sporo namieszała w doktrynach chrześcijańskich. Walczył w swoich pismach by dziewiczość Marii, nawet ta po urodzeniu dziecka, była niepodważalna, wierzył i przekonywał innych, że komunia, jaką się podaje na mszy, to prawdziwe ciało i krew.
To taki wczesny propagator doktryny transsubstancjacji.

 

 

Opowieść Pseudo-Mateusza

 

Jest to opowieść zaczynająca się historią o cudownych narodzinach Marii. Oczywiście są anioły zapowiadające jej narodzenie Joachimowi i Annie, parze, która dzieci nie miała i z tego powodu doświadczała wielu przykrości. Po anielskich wizytach, jakie mieli rodzice Marii, na świat przychodzi ich córka. Dziecko od samego początku jest cudowne, genialne i niezwykłe. Maria jako trzylatka (!) jest oddana na służbę do świątyni.
Tam zadziwia kapłanów mądrością, znajomością Prawa no i niezwykłością.
Ten szkrab oczywiście pracował jak dorosła kobieta.

 

6,1. „Cały lud był natomiast pełen podziwu dla Maryi. Chociaż liczyła ona zaledwie trzy lata, kroki jej były już tak pewne, słowa tak mądre, a modlitwa tak doskonała, że można było ją wziąć za dorosłą, a nie za dziecko. Modliła się tak długo, jakby miała już trzydzieści lat; twarz jej lśniła jak śnieg i z trudem można było na nią patrzeć. Pracowała przy kądzieli i w tak młodym wieku wykonywała sprawnie wszystkie prace, które z trudem spełniały starsze kobiety”

 

 

To i tak nie koniec cudowności tej żydowskiej dziewczynki będącej służką przy świątyni w Jerozolimie. Jej sposób życia wypełniony był cyklami modlitw i pracy z mocnym naciskiem na zachowanie dziewictwa. Praktycznie oddaje ten opis życie, jakie wiodłaby jako średniowieczna mniszka w klasztorze z regułą benedyktyńską. Dodać muszę, że to dziecko nie jadało normalnego jedzenia, tylko to, co przynosił mu anioł.

 

 

6,2-3″Przyjęła sobie taką regułę życia, że od rana aż do trzeciej godziny modliła się, od godziny trzeciej aż do dziewiątej zajmowała się tkaniem. A od dziewiątej ponownie wracała do modlitwy aż do momentu, kiedy ukazywał się jej anioł Pański, z którego rąk przyjmowała posiłek (…)
Maryja posilała się jedynie tym pokarmem, który otrzymywała codziennie od anioła, a pożywienie, które dawali jej kapłani, rozdawała ubogim. Często widziano ją, jak rozmawiała z aniołami, którzy usługiwali jej z wielką serdecznością. A jeśli jakiś chory dotknął się jej, natychmiast zdrów wracał do domu swego”.

 

Dzisiaj w niektórych regionach świata dzieci mające po kilka, kilkanaście lat nadal pracują ciężko, tkając dywany, szyjąc ubrania, wykonując wiele prac ponad ich siły. Czy jednak jest to dobre dla nich, czy pozwala na normalny rozwój fizyczny?

Czy Stwórca skazałby na takie życie obiecane dziecko?

Dobrze jest uczyć malca sprzątać po sobie, pomagać w pracach domowych jednak nie w takim wymiarze, jaki miała wykonywać ta trzylatka. Oczywiście można uznać, że to wykonalne, bo przecież mamy tu cud, anioły, prowiant z nieba.
Wierzę w cuda, w to, że obok świata fizycznego, który dostrzegamy na co dzień, istnieją byty duchowe. Nie kupuję jednak opowieści o trzyletniej żydowskiej dziewczynce żyjącej w ten sposób w Jerozolimie nieco ponad 2000 lat temu. Do tego ten szkrab miał właściwości uzdrawiające. Tyle cudowności a tak długo o tym milczały przekazy.

 

Im dalej jednak brnie się w lekturze Pseudo-Mateusza, tym dziwniej.

 

Gdy Maria ma czternaście lat i dojrzewa fizycznie, staje się niemile widziana w świątyni. Zostaje oddana pod opiekę staruszkowi Józefowi, który wcale nie ma zamiaru brać do domu nastolatki młodszej od jego własnych wnuczek.

 

 

7,4″Jestem stary i mam synów; dlaczego więc mnie powierzacie tę dzieweczkę, która ze względu na wiek mogłaby być moją wnuczką, a nawet jest młodsza od moich wnuczek?”

 

 

Wola Boga, cud i słowa kapłana przekonują ostatecznie Józefa, który bierze ją do swojego domu.
Oczywiście Marii towarzyszą inne dziewice, jest ona nazywana królową dziewic. Tak, królową!
Anioł to potwierdza, Maria z tej opowieści jest już królową.
Później mamy opisany sąd wytoczony Józefowi za uwiedzenie Marii, gdy jej ciąża staje się widoczna. Józef przecież miał być dla Marii mężem i opiekunem a w praktyce tylko strażnikiem jej dziewictwa. Sądzą biedaka kapłani w świątyni. Po nim przed ich sądem staje Maria. Oboje okazują się niewinni – tak osądziła ich woda i siedmiokrotne obejście ołtarza. Gdyby byli winni mieli tam paść trupem albo coś w tym stylu. Jest to raczej luźne nawiązanie do 5 rozdziały Księgi Liczb.

 

Wiem, że nie piszę o tym apokryfie z powagą, ale nie da się poważnie o nim pisać.
Nie zmienia to jednak faktu, że nawet nie wiedząc o jego istnieniu, część jego przekazu przyjmujemy niejako w tradycji Świąt Bożego Narodzenia.
Maria rodzi Jezusa w głębokiej i ciemnej grocie, ale później przenosi się do szopy, gdzie stoi żłobek, a obok niego wół i osiołek. W tym apokryfie dziewicza nastolatka zachodzi w ciążę, rodzi dziecko i nadal jest dziewicą, co sprawdzają dwie położne.

 


To apokryfy takie jak Ewangelia Pseudo-Mateusza utrwaliły pewne obrazy w czymś, co nazwę świadomością chrześcijańską, stworzyły legendę.


 

Mamy więc mocno zakorzenione w tradycji chrześcijańskiej staruszka Józefa, nastoletnią Marię w ciąży, stajenkę z wołem i osłem, cudowny bezbolesny poród, wieczną dziewiczość. Opowieści i tradycje rosną z biegiem czasu, pojawia się w nich Weronikę i jej chustka oraz inne barwne dodatki.

 

O ucieczce do Egiptu w towarzystwie dzieci służebnych i stada owiec nie będę już opowiadać. Podobnie jak o kłaniających się palmach. historie o aniołach były bardziej atrakcyjne od odczarowanego, pozbawionego bajkowej magii, choć pełnego cudów tekstu Pisma.
Wspomnę tylko, że dalej w opowieści pojawiają się także smoki. Ubogiej rodzinie Jezusa w ucieczce do Egiptu towarzyszy służba składająca się z kilku dzieciaków. Jak widać różnie można rozumieć ubóstwo, ucieczkę  organizowaną tak, by nie rzucać się w oczy.

 

Mimo bajkowości tego apokryfu zachęcam do przeczytania go i wyrobienia sobie własnego zdania, o duchowej wartości tej opowieści i jej zgodności z Biblią.

 

Sprawdzanie i wyrobienie sobie własnego zdania przy jednoczesnym zachowaniu otwartej na nowe informacje i korektę głowie, to dobra cecha. Wiara autorytetom na słowo to kiepski pomysł, bo każdy człowiek może się mylić. Takie sprawdzanie jest ważne zawsze a teraz, w tym dziwnym roku, powinno wejść nam w krew.

 

Ewangelia Pseudo-Mateusza jest dostępna w internacie  TU

 

Kilka słów wyjaśnienia, dlaczego na tak długo zniknęłam i o pewnej zmianie/prezencie, jaki pojawia się od grudnia, napiszę jutro.

 

Do napisania!

Beata

 

Fresk z Farras . Anna matka Marii Muzeum Narodowe w Warszawie

 


Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).

Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” 🙂


 

3 komentarze

  1. panqun says:

    Jak czytałem to mi się przypomniała Księga Daniela w Tysiąclatce.
    Niedawno się dowiedziałem, że jest tam sporo pododawane, od kilkudziesięciu wersetów kiedy palą kumpli Daniela, po dodane rozdziały na końcu z historyjką o Zuzannie i extra przygody Daniela.
    Dowiedziałem się o tym przez przypadek bo na co dzień czytam inny przekład.

    Mogłabyś też kiedyś zrobić o tym posta.
    No chyba, że to straszne nudy. 😀

    1. Podkop says:

      Księga Daniela jest ciekawa tak ze względu na treśc jak i wydarzenia, o których mówi. Te trzy fragmenty, które znalazłeś w Tysiąclatce, mają ciekawą i długą historię. Napiszę o Księdze Daniela, ale najpierw o tym jak i kiedy powstawały kanony Starego i Nowego Testamentu. W przypadku tych dodatków do Daniela taka wiedza się przyda 🙂

      1. Dawid says:

        Mnie bawiła hagiografia Ignacego z Antiochii. W zasadzie jak się czyta apokryfy, to znajdziesz tam latanie, gadające psy, wskrzeszone, wędzone śledzie (albo inne ryby, nie pamiętam dokładnie). Choć jest też wiele poważnych pism, ale to już zostawmy autorce 🙂 Zdrowia życzę!

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »