Nowy Testament – Łukasz Ewangelista, medyk i historyk

Łukasz, autor trzeciej Ewangelii to postać, o której niewiele możemy powiedzieć z czasów przed jego spotkaniem z Pawłem. Według wielu badaczy miał być poganinem, Grekiem. Napisał w sumie ponad 25% Nowego Testamentu.

Za tym przemawia fragment z Listu do Kolosan 4,10-14

 

„Pozdrawia was Arystarch, mój współwięzień, i Marek, kuzyn Barnaby, co do którego otrzymaliście zlecenia: Przyjmijcie go, jeśli do was przybędzie – Oni są jedynymi Żydami, którzy są współpracownikami moimi dla sprawy Królestwa Bożego, oni stali się dla mnie pociechą. Pozdrawia was Epafras, który pochodzi spośród was, sługa Chrystusa Jezusa, który nieustannie toczy za was bój w modlitwach, abyście byli doskonali i trwali we wszystkim, co jest wolą Bożą. Wystawiam mu bowiem świadectwo, że ponosi wielki trud za was i za tych, którzy są w Laodycei i w Hierapolis. Pozdrawia was Łukasz, lekarz umiłowany, i Demas.”

 

Tekst ten jasno mówi, że Łukasz nie był Żydem.
Nie przeszkadza to jednak wielu uczonym badającym Nowy Testament twierdzić, że był być może bardzo zhellenizowanym Żydem albo wręcz klasycznym Żydem tylko tak jakoś się przestawiło Pawłowi, że go źle umieścił w tym fragmencie dodając do pogan.

 

 


Badając jakiś tekst przyjmujemy, że autor nie był wariatem, notorycznym kłamcą a bez wyraźnych podstaw nie sądzimy też, że fałszował przekaz.


 

 

To takie proste założenie jest jednak bardzo często odrzucane w przypadku badania tekstu Biblii. Gdy w niej jest coś białe więc trzeba twierdzić, że tak naprawdę jest czarne i odwrotnie.
Po co?
By udziwnić i mnożyć pseudonaukową gdybologię?
Czy coś w tekście Nowego Testamentu lub innych starożytnych źródłach wskazuje na żydowskość Łukasza?
Nic.
Nawet tradycja ma go za nawróconego poganina. Według tradycji i Euzebiusza III 4,6-7

 

„Łukasz, który, był rodem z Antjochji, z zawodu lekarzem, a stale towarzyszył Pawłowi i z innymi apostołami się nie tylko przejściowo spotykał, złożył dowód, że się od nich nauczył leczenia dusz, bo pozostawił nam dwie przez Boga natchnione księgi. Jedną z nich jest Ewangelja; napisał ją jak zapewnia, według tego, co mu podali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami Słowa, a z którymi niegdyś przestawał. Drugą księgą to Dzieje apostolskie, które ułożył już nie z tego, co słyszał, ale z tego, co na własne widział oczy.”

 

Cytowany wcześniej fragment z Listu do Kolosan również zdradza zawód naszego dzisiejszego bohatera – był lekarzem. Profesja ta wymagała dobrego wykształcenia co potwierdza piękny język jakim spisał swoją Ewangelię i Dzieje Apostolskie. Te dwie księgi stanowią całość. Pierwsza powstała, bo:

 

„Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono”. Łukasza1,1-4

 

W tych dwóch zdaniach jest sporo informacji o autorze, czasie i okolicznościach powstania Ewangelii.

 

Kolejny raz pojawia też rozumienie natchnienia Bożego i tego jak powstawały księgi Biblii.
Pisałam o tym na Kwadransie w „Boże natchnienie – czym jest a czym nie jest”.

 

Boże natchnienie – czym jest a czym nie jest

 

Tradycja, romantyczne czy może raczej magiczne rozumienie tego terminu determinują podejście do tej Księgi oraz Bożej inspiracji w życiu każdego z nas. Przywrócenie biblijnego znaczenia słowu, użytemu w 2 Liście do Tymoteusza3;16

 

„Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauki, do strofowania, do poprawiania, do wychowywania w sprawiedliwości”.

 

które od wieków żyje własnym życiem i stało się kamieniem węgielnym doktryny o natchnieniu Pisma jest niezwykle trudne. Bywa odbierane jako atak na wiarę, Biblię, chrześcijaństwo. Jeden werset a w nim to jedno słowo, dzięki manipulacji (tak to niestety właściwe słowo), ma niezwykłą moc panowania nad umysłami wielu ludzi.

 

Wracam do Łukasza.
Po pierwsze jest on współczesny czasom Jezusa, ale mamy już po opisanych wydarzeniach.
Powiedzmy, że to tak jakby dzisiaj trzydziestolatek opowiadał o 11.09.01 i tym co się działo wtedy w Nowym Jorku. Wydarzenia te były współczesne mu, ale dzisiaj będące już czasem przeszłym. Nadal żyją liczni naoczni świadkowie wydarzeń, jest wiele materiałów opisujących, analizujących i starających się opisać, zrozumieć i wyciągnąć wnioski z tego co się stało.
Łukasza najwyraźniej nie zadowalało to co znalazł i postanowił sam temat przebadać, uporządkować i spisać dla kogoś.
Tym człowiekiem ma być niejaki „dostojny Teofil”. Pojawia się on także w Dziejach 1,1-4.

 

„Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym.”

 

Teofil to pewna zagadka

 

Nie chodzi o to kim on był z zawodu, gdzie mieszkał, ale o to czy był to konkretny człowiek czy też może chodziło o ciebie, o mnie lub każdą inną osobę czytającą teksty Łukasza a wierzącą w Jezusa. Słowo Teofil można przetłumaczyć jak imię znaczące „Kochający Boga”, ale może też tu chodzić o bliżej nieznaną osobę kochającą Boga.
Miło pomyśleć, że Łukasz zbierał informacje i badał temat także z myślą o ludziach z kolejnych pokoleń, żyjących dalej niż on od czasów, w których miały miejsca opisane wydarzenia a kochających Boga.
Czytając Łukasza zwróć uwagę na Ewangelie 3,1-3

 

„Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą Abileny; (2) za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza”

 

Tymi słowami lekarz zapisał się jako rasowy dziejopis i umieścił nam dokładnie w czasie wydarzenia, o których pisze. Działo się to między 27 a 29 rokiem.

 

Łukasz tam był

 

Niektóre części Łukaszowych Dziejów są napisane bardziej osobistym stylem, używa słowa „my” i najwyraźniej jest także bohaterem wydarzeń, o których wspomina.
Po raz pierwszy pojawia się taki zapis w Dziejach 16,9-12

 

„W nocy miał Paweł widzenie: jakiś Macedończyk stanął [przed nim] i błagał go: Przepraw się do Macedonii i pomóż nam! Zaraz po tym widzeniu staraliśmy się wyruszyć do Macedonii w przekonaniu, że Bóg nas wezwał, abyśmy głosili im Ewangelię. Odbiwszy od lądu w Troadzie popłynęliśmy wprost do Samotraki, a następnego dnia do Neapolu, a stąd do Filippi, głównego miasta tej części Macedonii, które jest [rzymską] kolonią. W tym mieście spędziliśmy kilka dni”

 

Łukasz jest jednym z najwierniejszych towarzyszy Pawła. Trwa przy nim nawet wtedy, gdy reszta gdzieś znika jak w 2 Liście do Tymoteusza 4,10-12

 

„Demas bowiem mię opuścił umiłowawszy ten świat i podążył do Tesaloniki, Krescens do Galacji, Tytus do Dalmacji. Łukasz sam jest ze mną. Weź Marka i przyprowadź ze sobą; jest mi bowiem przydatny do posługiwania. Tychika zaś posłałem do Efezu.”

 

Towarzyszy Pawłowi do Rzymu, ale nie wspomina już o jego śmierci.
Być może chodzi o to, by zakończyć opowieść na tym jak dobra nowina rozprzestrzenia się po świecie, bo o tym są przecież Dzieje.
Nie jest to biografia Pawła.
Co dalej działo się z Łukaszem wiemy tylko z tradycji.
Miał głosić Ewangelię i umrzeć w Beocji w sędziwym wieku 84 lat. Jako, że tradycja ta sięga II wieku wydaje się bardzo prawdopodobne, że tak było.

 

Doczesne szczątki Ewangelisty nie spoczęły na długo w spokoju i jednym kawałku.

Konstantyn miał je sprowadzić do swojej nowej stolicy. Później trafiły do Padwy, gdzie od XIII wieku spoczywają w sarkofagu na bocznym ołtarzu Bazyliki św. Justyny.

 

Wiek później oderwano od ciała czaszkę i zawieziono do Pragi, gdzie spoczęła w Katedrze św. Wita. W latach 90-tych ubiegłego wieku jedno z żeber Łukasza wróciło do pierwszego grobu w Tebach, w Beocji.
Wykonano wtedy też badanie DNA szczątków z Padwy i Pragi. Potwierdzono, że należą do jednej osoby pochodzącej z terenów Syrii, która zmarła między 76 a 416 rokiem n.e.

 

Łukasz jest kolejnym rozkawałkowanym bohaterem Kościoła, któremu nie było dane zaznać świętego spokoju po śmierci.

 

Jego dzieła również wprowadziły nieco zamieszania. Już w połowie II wieku n.e. niejaki Marcjon reformował chrześcijaństwo usuwając z niego żydowskie „naleciałości”.
Najbardziej przypadła mu do gustu Ewangelia Łukasza jako grecka, najmniej żydowska. Nie spodobały mu się jedynie dwa pierwsze rozdziały więc je najzwyczajniej w świecie usunął.
Marcjonowi nie podobał się sprawiedliwy, ale surowy Bóg Starego Testamentu, więc nadał mu nową twarz boga „wielkiej miłości”, który chce tylko szczęścia dla swojego stworzenia.
Marcjon stworzył coś co można nazwać paulinizmem z domieszką gnozy.

 

Chociaż jego poglądy odrzucono to ja dziwnym trafem widzę je pod skórą wielu obecnych kościołów i doktryn.
Tak jakby trwał nadal spór z pierwszych dni Kościoła między tymi od Jakuba – judaizującymi chrześcijanami a tymi od Pawła – a raczej z cieniem Marcjona nakładającym się na wszystko, odrzucającym wszystko co judaizuje faktycznie lub pozornie w chrześcijaństwie.

 

Z Łukaszem wiąże się jeszcze jedna, dość późna tradycja rodem z VI, może VII wieku.
Miał on być malarzem ikon i portretować matkę Jezusa. Zważywszy, że nawrócił się w połowie lat 50-tych i praktycznie cały czas towarzyszył Pawłowi byłoby to dość trudne. Maria o ile żyła jeszcze liczyła sobie już około 70 lat. Na tych portretach przypisywanych Łukaszowi jest zaś młoda kobieta.
Oczywiście ważne jest to, gdzie malował swoje ikony!
Miał to być Wieczernik.

 

Tradycja swoje, fakty swoje, a gdy coś w nich nie pasuje to tym gorzej dla faktów.
Wiszą więc tu i ówdzie pseudołukaszowe ikony po kościołach, kaplicach i cerkwiach a jego samego symbolizuje byk.

 

Beata
 


Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).

Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę”.


 

Brak komentarzy

Komentarze trzymające się tematyki artykułów na Podkopie są publikowane niezależnie od tego, czy są pozytywne czy negatywne. Te zawierające wulgaryzmy, hejterskie, spamujące linkami niezwiązanymi z komentowaną treścią, nie są publikowane. Obrażanie innych komentujących, osoby wymienione w artykule lub mnie, autora Podkopu, zaowocuje blokadą konta.

Zostaw komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Translate »