Przepastne magazyny muzealne, w których zgromadzono wielkie i małe skrzynie oraz pudelka skrywające skarby z wykopalisk, na których wystawienie nie ma miejsca w muzeum, czekają na swoją kolejkę do skatalogowania, zbadania i takie, o których z biegiem czasu zapomniano. Wiem, że ten opis brzmi jak scena z filmów z Indianą Jonesem. Jednak to nie żart ani wspomnienie kultowej serii filmów z przygodami bardzo nieortodoksyjnego archeologa. Takie magazyny istnieją pod każdym muzeum czy instytutem archeologii. Nie są one aż tak przepastne, ale nie są i małe.
Szkielet z Ur sprzed 6500 lat
Zgubienie tam cennego znaleziska może dziwić, a jednak ma to miejsce w bardzo szanowanych instytucjach jak na przykład w Muzeum Archeologii i Antropologii Uniwersytetu Pensylwanii znane jako Penn Museum. Takiego odkrycia dokonano tam w 2014 roku.
85 lat wcześniej , od 1922 do 1934 roku, ekipa Brytyjczyków pod kierownictwem Leonarda Woolleya prowadziła wykopaliska w Ur.
Z Woolleyem współpracował inny brytyjski archeolog Max Mallowan, drugi mąż Agathy Christie, sławnej autorki kryminałów.
O Ur, Woolleyu, Maxie i pani Christie przeczytasz na Podkopie w „Agatha Christie w miescie Teracha, Abrahama i Lota”
Wykopaliska w tym bardzo starym mieście były wielkim sukcesem.
Skarb z grobów królewskich i bardzo dużo innych cennych artefaktów. Do tego odkryto ślady wielkiej powodzi, jaka nawiedziła to miasto, a jak się później okazało nie tylko Ur, która pozostawiła wielometrowe warstwy naniesionego przez wodę mułu. Odkrycia dokonano dzięki wytrwałości i nosowi ekipy Woollleya, która nie przestała kopać w warstwie mułu, którą łatwo można było uznać za calec, czyli warstwę nigdy wcześniej nie zamieszkaną, gdzie już nic nie znajdzie archeolog, bo nie zostawiły tam kompletnie żadnego śladu po sobie poprzednie pokolenia zamieszkujące tę ziemię.
Brytyjczycy kopali bardzo głęboko kopali.
Wykopali dół na ponad 15 metrów i tam znaleźli kolejny grób.
Wiele metrów poniżej tych bogatych, uznanych za królewskie i liczących około 4500 lat.
Ten z mułu liczy około 6500 lat. To mężczyzna muskularny, mierzący 178 cm, który zmało koło pięćdziesiątki lub niedługo później.

Spacerek do dna wykopu podczas prac w Ur. Głęboko, bez dwóch zdań. @PennMuseum
Leżał tak głęboko, że niestety ciężar ziemi zmiażdżył go dość poważnie.
Mówiąc wprost — sprasował.
Tak wyglądał grób w chwili odnalezienia. Zalano go woskiem, wycięto z podłoża wraz z ziemią i zapakowana w skrzynie. Tak zabezpieczony wysłano do Filadelfii. Można by złośliwie powiedzieć „i tyle go widzieli”.
Szkielet z tego okresu, to rarytas dla badaczy. Do tego odnaleziony w powiązaniu z warstwą świadczącąa o dużej powoidzi jaka nawiedziła te ziemie to już naprawdę cymesik.
O szkielecie z Ur zapomniano na ponad osiem dekad.
Dlaczego tak się stało?
Znaleziska z miasta Teracha, Abrahama i Lota, zostały wysłane do dwóch muzeów. Jedna część zdobi gabloty i wypełnia magazyny British Museum, a druga Penn Museum.
Szkielet mężczyzny żyjącego w Ur tuż po, a może i przed wielką powodzią, trafił do Pennsylvani po czym zapomniano o nim na długie dekady. Najwyzraźniej nikt nie zainteresowła sie nim w momencie gdy zbioru z wykopalisk trafiły tam. Aż ie chce się wierzyć!
Ostatnio odnaleziono go w jednej ze skrzyń magazynu muzealnego, bez opisu ot tak leżał sobie zapomniany i gdyby nie digitalicacja znalezisk z magazynu dalej siadał by na nim kurz. Nazwano go Noe.
Jak dobrze robić czasem porządki nawet w takich miejscach jak muzea!
Teraz jest oczyszczany, mierzony, ważony i badany na wszelkie dostępne dzisiaj sposoby.
No i mamy ważne odkrycie archeologiczne, dokonane w muzeum.
Artykuł o odkryciu z Popular Archaeology (ang)
Artykuł o odkryciu ze stromy PennMuseum (ang)
Penn Museum o wykopaliskach w Ur (ang)
Tabliczka z imieniem babilońskiego urzędnika
Kolejne szacowne muzeum, które dokonało odkrycia ważnego dla potwierdzenia wiarygodności Biblii jako źródła historycznego to British Museum. Szczyci się ono ogromnymi zbiorami wszystkiego — tak można najprościej je opisać. Posiada też dużą kolekcję tabliczek z pismem klinowym. Wśród tej kolekcji jest zakupiona w 1920 roku a odkryta ponad 40 lat wcześniej tabliczka zapisana po akadyjsku, którą w 2007 roku wziął do ręki austriacki archeolog Michael Jursa. Od 1991 roku odczytywał klinowe teksty ze zbirów muzeum. Ta, jest datowana na 10 rok panowania Nabuchodonozorem II (605-562 p.n.e.), władcy Babilonu. Na tabliczce pojawia się imię i funkcja jednego z jego urzędników. Już sam fakt, że zapisano jego imię, jest ciekawy, a jeszcze bardziej to o kim mowa — o Nabu-sharrussu-ukin rab sha-rēshi. Mówiąc po polsku, o głównym eunuchu Nabu-sharrussu-uki. Jego imię występuje w księdze Jeremiasza 39,3.
„Weszli do miasta wszyscy dowódcy króla babilońskiego i zatrzymali się w Bramie Środkowej. Byli to Nergal-sar-eser z Sin-Magir, przełożony dworzan Nebuszazban, naczelny wódz Nergal-sar-eser i cała reszta dowódców króla babilońskiego”.
Towarzyszy on królowi podczas oblężenia Jerozolimy. Chociaż we współczesnych tłumaczeniach Biblii to babilońskie imię jest zmienione tak by łatwiej je zapamiętali ludzie mówiący w innych językach, ani odkrywca, ani znawcy akadyjskiego i biblijnego hebrajskiego nie mają wątpliwości, że prawie na pewno chodzi o tę samą osobę.
Nebo-Sarsekim Cuneiform Tablet (ang)
Tabliczkę zobaczysz tu British Muzeum
Cokół berliński
Ostatnie odkrycie ma moim zdaniem największe znaczenie, a jest bardzo kłopotliwe. Tym razem odkrycia dokonano w magazynach Muzeum Egipskiego w Berlinie. Jest nim kawałek cokołu, najprawdopodobniej podstawy jakiegoś posągu. Został kupiony od handlarza starożytnościami w 1913 roku. Jest nieduży, mierzy 40 na 45 cm, ma odłamane krawędzie. Zachowały się jednak na nim 3 postacie jeńców z nazwami miejsc, z których pochodzą. Pierwszy i drugi nie budzą kontrowersji, bo padają tu Aszkalon i Kanan, ale przy trzecim lekko uszkodzonym zaczyna się niepokój wśród wielu badaczy.
Nim jednak padnie to słowo jeszcze kilka o datowaniu cokołu.
Jest ono trudne, bo nie wiadomo gdzie go znaleziono i w jakim kontekście. Z pomocą przychodzą tu jednak hieroglify i style ich pisania. Pasują do czasów faraonów Amenhotepa II i III, a więc lata około 1430-1350 p.n.e. Jesteśmy więc blisko nielubianego przez wielu datowania na XV wiek p.n.e. czasu wyjścia Izraelitów z Egiptu.
Pomimo uszkodzenia napisu, a problematyczny może być tylko jeden z 3 hieroglifów, przedstawiający sępa, badacze a wśród nich odkrywca, niemiecki egiptolog Manfred Görg, są pewni, że nic innego nie da się wpasować w tekst jak ów sęp. Cokół badano na wszystkie sposoby, skanowano i wynik zawsze jest ten sam. Ostatni jeniec ma na sobie zapisane słowo Izrael. Słowo zapisane zostało 200 lat wcześniej niż to na steli Merenptaha.
Nie było w tym czasie jeszcze Izraela w Kanaanie. Jeżeli już to mamy ledwie czasy Jozuego i przejście przez Jordan – tak by wskazywało datowanie wydarzeń z Biblią w ręku. Dlaczego tak przeczytasz w artykułach:
Kiedy żył Mojżesz?
Ilu faraonów znał Mojżesz? Cz.1
Ilu faraonów znał Mojżesz? Cz.2
Datowanie wydarzeń biblijnych cz. 2. Kalendarze, ach te kalendarze
Koło roku 1400 p.n.e. Izrael mógł być dobrze znany w Egipcie, na co wskazuje przekaz z Biblii. Teraz rozumiesz dlaczego pomija sie praktycznie to odkrycie.
Berlin Pedestal—Earliest Mention of ‘Israel’? (ang) w artykule rekonstrukcja uszkodzonego napisu i zdjęcie cokołu
Nie są to wszystkie magazynowe wykopaliska, które zaskoczyły badaczy, ale cała trójka wpisuje się w tzw. archeologię biblijną, badanie wiarygodności biblijnego przekazu.

Do napisania.
Beata
Uważasz, że artykuł może się komuś przydać – prześlij go dalej.
Chcesz być informowany o nowych wpisach na Podkopie subskrybuj go na maila (w bocznej kolumnie strony).
Pomożesz mi w utrzymaniu i rozwoju Podkopu stawiając mi „kawę” lub zostając Patronem Podkopu.

Brak komentarzy
Komentarze trzymające się tematyki artykułów na Podkopie są publikowane niezależnie od tego, czy są pozytywne czy negatywne. Te zawierające wulgaryzmy, hejterskie, spamujące linkami niezwiązanymi z komentowaną treścią, nie są publikowane. Obrażanie innych komentujących, osoby wymienione w artykule lub mnie, autora Podkopu, zaowocuje blokadą konta.